![]() |
Rower przy muralu na moście w Primrose Hill (Londyn, NW). (c) jjay69 / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-NC-SA 2.0) |
Czuje się to literackie napięcie już od pierwszy stron. Nie ma tu najczęściej spotykanej formuły prozatorskiej, czyli: ciąg zdań opisujących plus zaczynające się od pauz wypowiedzi bohaterów. Zadie Smith miesza. Wrzuca wypowiedzi kursywą, przerywa zdania w połowie (nie stawiając żadnej kropki!), tasuje perspektywy. Potrafi rozrysować słowem drzewo, albo odmalować "zębami" (i "ubytkami") czyjeś usta. Nie zawsze tak łatwo wchodzi się w ten jej ton. Sygnały, że to książka dla otwartych głów, płyną aż nadto mocne.
Zwłaszcza że i w warstwie świata przedstawionego mamy do czynienia z trudną materią. Bohaterowie tej książki to, jako się rzekło, mieszkańcy pewnej dzielnicy wielkiej metropolii. Nie trafia tu byle kto - znalazł się tu kwiat społecznej nieporadności, ci których bogactwo pierwszego świata zostawiło tuż za drzwiami i ci, którzy choć trochę tego majątku chcą dla siebie uszczknąć. Choćby przez adres zameldowania. Bo to przecież Londyn.
No ale Londyn nie równa się automatyczne spełnienie. Czy to w centrum, czy to - zwłaszcza - na peryferiach. Dlatego ani Keisha, ani Leah, ani Nathan, ani Felix czy inni bohaterowie - niby peryferyjni, a jednak nie do końca: jak na przykład nieszczęsna Olive śmiertelnie kopnięta - nie mają absolutnych i ostatecznych argumentów, by mówić o swoim spełnieniu. Są za to często - jednocześnie - producentami i konsumentami bezradności społecznej i emocjonalnej; opowiastek i zdań tyleż cwanych, co bezrozumnych:
Mężczyzna nigdy baby nie zadowoli. OK? Ile by jej dawał. Kobieta to czarna dziura. Felix, ja sięgnąłem do literatury. Biologicznej, społecznej, historycznej, do wyroczni każdego rodzaju. Kobieta to czarna dziura.
![]() |
Znak, Kraków 2014. |
Na szczęście nie brzmi to złowrogo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.