"Jedyna. Biografia Karoliny Lanckorońskiej" to moja trzecia pełna biografia. Po historii Anny Jantar i Ireny Kwiatkowskiej przyszedł czas na fascynującą podróż niemal przez trzy stulecia, w których żyła Karolina Lanckorońska, mecenaska sztuki, wspomożycielka, organizatorka życia naukowego, nowoczesna patriotka w europejskim duchu, a także miłośniczka Michała Anioła.
Czy postać Karoliny Lanckorońskiej zawsze Cię fascynowała?
Zainteresowałem się Karoliną Lanckorońską w kontekście emancypacji kobiet. To bezpośrednio wynikało z moich pasji badawczych, a w przypadku tej bohaterki – „silnej kobiety”, jak to określiła redaktorka inicjująca książki Dorota Gruszka – mamy pionierkę kariery akademickiej w Polsce. Przypominam, że na początku XX wieku dostęp kobiet do wyższego wykształcenia był mocno ograniczony. Karolina Lanckorońska tymczasem uzyskała docenturę na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, w środowisku, które sama nazywała „antyfeministycznym”.
Okładka książki "Jedyna. Biografia Karoliny Lanckorońskiej" Marcina Wilka (Wydawnictwo Znak, Kraków 2025) |
Powszechnie znane są, dzięki Wspomnieniom, jej dzieje wojenne. Mniej wiadomo o jej bogatym życiu obejmującym ponad 100 lat. Urodziła się u schyłku XIX wieku w monarchii austro-węgierskiej, w Wiedniu. Jej ojciec, Karol Lanckoroński, to postać wybitna, dostojnik związany z dworem. Był historykiem sztuki, kolekcjonował dzieła sztuki, dla których wybudował specjalnie pałac. Wspierał również artystów, na przykład Jacka Malczewskiego. Prowadził poza tym badania archeologiczne, a nawet wyruszył w podróż dookoła świata. Lanckorońska przejęła od ojca zainteresowanie historią i malarstwem, dzięki niemu zobaczyła po raz pierwszy dzieła Michała Anioła. Ale staranne wykształcenie odebrała nie tylko od ojca. Istotną rolę odegrała tu jej nauczycielka i przyjaciółka Eleonora Rzeszotko.
Lanckorońska była nowoczesną patriotką, wychowaną w szacunku do kultury polskiej, ale w duchu europejskim. Wierzyła nie w ideologię, ale w kulturę, naukę, sztukę, ludzi. Po wojnie, zmuszona do pozostania poza granicami kraju, przez lata dotowała wydawnictwa historyczne, kupowała trudno dostępne publikacje naukowe dla polskich bibliotek i badaczy, wydawała czasopisma historyczne. W Rzymie współprowadziła Polski Instytut Historyczny. Fundowała również stypendia badawcze dla polskiej kadry naukowej w czasach, gdy o takie wsparcie było bardzo trudno.
Karolina Lanckorońska w Londynie, 1987 PAU - AN.KIII.150.731 |
Jak wyglądała praca nad książką?
Zacząłem w 2019 roku. Na początku, jak zwykle, starałem się dowiedzieć tak wiele, jak to tylko możliwie, z ogólnie dostępnych źródeł. W erze internetu ta praca była dość prosta, chociaż wymagała cierpliwości. Potem doszły biblioteki. Na nowo przeczytałem również Wspomnienia wojenne oraz opublikowane przed laty szkice z pamięci oraz notatki Lanckorońskiej z podróży do Grecji. Pojechać tam to było zawsze jej wielkie marzenie. Spełniła je dopiero w dojrzałym wieku.
Znaczącym punktem zwrotnym w pracy nad książką było przekroczenie progów Archiwum Nauki PAU i PAN w Krakowie. To tam znajduje się spuścizna po Karolinie Lanckorońskiej. Sygnatura KIII-150 – możesz mnie obudzić w środku nocy, a podam Ci ten numer! Są tam pamiątki, zdjęcia, listy, w tym korespondencja ze wspomnianą Eleonorą Rzeszotko. Dla autora źródło szczęścia i rozpaczy. Samo przeglądanie tych materiałów zajęło kilka dni. A przecież to był dopiero początek pracy. Należało wszystkie materiały opracować. Ważne wsparcie przyszło od pani Marzeny Włodek, która opiekuje się materiałami po Karolinie Lanckorońskiej i która wie o niej najwięcej. Taka przewodniczka to skarb dla archiwum, ale też dla śmiałków, którzy porywają się na pisanie książek.
Karolina Lanckorońska na ulicy w Genewie, 1947 PAU - AN.KIII.150.300 |
Dzięki możliwościom, jakie otworzyło
wsparcie ze strony Fundacji Kościuszkowskiej, mogłem się również porwać na zrealizowanie szalonego pomysłu, czyli podążenie śladami Lanckorońskiej. Pojechałem za nią do Wiednia, przeszedłem jej śladami po Rzymie, węszyłem nieco w Londynie. Mogłem na przykład na własne oczy zobaczyć słynne miejsce, w którym mieszkała Lanckorońska, przy via Virginio Orsini 19.
Przy okazji odnajdywałem kolejne skarby, jak choćby korespondencję między Marią Danilewicz Zielińską a Jerzym Giedroyciem z paryskiej „Kultury”. Samo pisanie? To mało atrakcyjny do wyciągania na światło dzienne etap pracy nad książką, choć może wspomnieć warto, że praca przebiegała w dużej mierze w czasie pandemii COVID-19. Nie było łatwo z wielu względów. Czasem trzeba było nieco dłużej czekać na dostęp do różnych materiałów. Wszystko to z pewnością wpłynęło również na długość powstawania tej książki, choć też prawdę mówiąc, pisanie biografii, zwłaszcza takiej postaci, wymaga naprawdę dużo czasu.
Czego podczas pisania książki dowiedziałeś się o Lanckorońskiej, czego wcześniej nie wiedziałeś?
Wielu, naprawdę wielu rzeczy. Nawet nie wiem, od czego zacząć. Może od tego, że nie wiedziałem, że Lanckorońska miała takie poczucie humoru. Jej listy, pisane czy to do Eleonory Rzeszotko, czy do jej ukochanego ucznia, profesora Lecha Kalinowskiego, przepełnione są specyficzną ironią, a nawet czasem autoironią. Pani Karla umiała z siebie żartować. Do tego pisała przesmakowicie!
Nie zdawałem sobie sprawy również z tego, jak wielu osobom i instytucjom pomogła. Wiedziałem, że wielu, ale skala budzi szacunek. Lanckorońska działała bardzo dyskretnie, co było wymuszone poniekąd przez okoliczności – jej pomoc nie mogła być dobrze widziana przez władze PRL – ale przede wszystkim wynikało to z jej charakteru i pewnego stylu, jaki uznawała za właściwy.
Karolina Lanckorońska z ojcem Karolem, 1918 PAU - AN.KIII.150.322 |
Coś jeszcze zostało do odkrycia w życiu Lanckorońskiej?
Lanckorońska prowadziła bardzo obfitą i bogatą korespondencję, miała szerokie kontakty w świecie, nie zdziwiłbym się, gdyby pojawiały się listy w prywatnych, trudniej dostępnych zbiorach. Mam zresztą przykład, który to ilustruje: przyjaźń z prof. Jadwigą Karwasińską, historyczką z PAN-u. Panie wymieniały się doniesieniami z frontu badawczego, dzieliły się opowieściami środowiskowymi, a Lanckorońska również aktywnie wspierała Karwasińską w przygotowywaniu publikacji czy w sytuacjach, gdy należało sprowadzić trudno dostępne w Polsce lekarstwa. Ta korespondencja obejmowała kilkanaście lat. Przechowywana jest w Archiwum PAN-u i mam wrażenie, że była zaskoczeniem nie tylko dla mnie. Ile jeszcze tego typu korespondencji może się gdzieś ukrywać?
Żeby nie było jednak zbyt słodko, muszę też przyznać się do pewnych porażek. Tajemnicą jest dla mnie na przykład życie intymne Karoliny Lanckorońskiej. Trochę o nim wiemy, ale raczej mniej niż więcej. Jeśli chodzi o szczegóły, wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi. Te pytania oczywiście wybrzmiewają w książce. Zależało mi, by ten portret był możliwie pełny, więc zahaczam i o te trudne tematy. Pytania posłużyły jako wyznaczenie terenu, który pozostaje znacząco zakryty.
Komu polecisz swoją książkę?
Przede wszystkim, mam nadzieję, sięgną po nią ci, którzy Lanckorońską znają z jej Wspomnień wojennych. Moja książka pozwala zobaczyć szerszy kontekst, a zarazem dopowiada wiele kwestii. Ale jest to również książka o historii Europy, przemianach politycznych i obyczajowych, drodze, jaką przebyliśmy przez cały burzliwy XX wiek.
Karolina Lanckorońska w Grecji, 1968 PAU - AN.KIII.150.11414 |
Zainteresowani historią sztuki również powinni się ucieszyć. I nie chodzi tutaj jedynie o ukochanego przez Lanckorońską Michała Anioła. Odniesień, nawiązań i komentarzy do sztuki, zwłaszcza włoskiej, jest w książce całe mnóstwo. Sam mam ochotę raz jeszcze pooglądać, niejako „oczami Karli”, dzieła malarskie.
À propos Włoch. Jedyna to również wielobarwna opowieść o ludziach i kulturze. Dodajmy, że zdaniem Karli Włosi bywają dość specyficzni i wcale nie było tak, że cieszyła się ona ze wszystkiego, czego w swojej ukochanej Italii doświadczała.
Zresztą wątków – nieznanych, pokazujących z wielu perspektyw Lanckorońską, jej bogate życie przypadające w zasadzie na trzy (!) stulecia – jest więcej. Nie będę tu streszczać książki. Zdradzę jedynie, że przez nikogo innego, przez żadną wcześniejszą bohaterkę moich biografii czy tekstów naukowych, nie wyruszyłem w tak szeroko zakrojoną podróż w czasie i przestrzeni.
Zdumiewające, ile może zmieścić się w jednym życiu.
Rozmawiała Karina Caban.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.