piątek, 6 grudnia 2013

Za wysokie schody Szymborskiej i inne opowieści

Pisarstwo memoirowe coraz częściej dostępne jest tylko w antykwariatach. Bo dzienniki, pamiętniki - owszem, ale wspomnienia - z tym już gorzej. A tymczasem...

Stow. Kult.-Nauk. "Kraków", Kraków 2013.
Kto zechce poszukać, ten znajdzie. Na przykład w niedawno wydanej książce Jana Pieszczachowicza "Pisarze i dzieła". Redaktor, krytyk literacki, publicysta, niegdyś współzałożyciel legendarnego "Studenta", potem miesięcznika "Pismo", prezes ZLP w Krakowie, a od niedawna redaktor naczelny miesięcznika "Kraków" napisał książkę impresjonistyczną - w stylu niespiesznej wędrówki po ludziach i książkach. Coś podobnego do tego, co pisał niegdyś Adam Grzymała-Siedlecki i zawarł w tomie "Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim" (Czytaliście?! Nie? To polecam bardzo gorąco. Takiego Wyspiańskiego, jaki tam występuje, raczej nie poznacie z oficjalnych biogramów).

Z książki Pieszczachowicza dowiadujemy się dzięki tej formule, że Jan Błoński "potrafił wypalić bez osłonek sąd surowy, choć po bliższym przyjrzeniu się jakoś tam życzliwy, a już na pewno sprawiedliwy, przyzwoity i opierający się nie na doraźnym kontekście, lecz na przeświadczeniu etycznym". Aniela Gruszecka, autorka "Nad jeziorem", o której to książce Pieszczachowicz pisał w wieku 19 (!) lat, jawi się jako "przemiła starsza pani o ogromnej kulturze osobistej". Jarosław Iwaszkiewicz odezwie się w tej książce cytatem: "Wie pan, życie to śmiertelna pułapka. Bez naszej woli pojawiamy się na świecie i podobnie odchodzimy". Spotkamy też Wisławę Szymborską, która w pewnym momencie swojego życia mieszkała w lokalu, do którego prowadziły wysokie schody.

Bohaterów w tej książce oczywiście jest o wiele więcej. Pieszczachowicz nie faworyzuje nikogo, choć większą sympatię autora do niektórych uważni czytelnicy w mig wyłapią. Kolejność opowieści wyznacza jednak porządek alfabetyczny. Jakby chodziło o katalog wspomnień, atlas emocji, encyklopedie wrażeń i lektur. Te gatunki właśnie a nie inne, bo choć całość układa się w sążnisty tom - ponad 500 stron - to dominuje krótka forma: impresja, recenzja, obrazek.

Wydana z okazji 70-lecia Pieszczachowicza opowieść "Pisarze i dzieła" nie jest jednorodna - nie zawsze otrzymujemy wspomnienie danego pisarza, a te które są, czasem wydają się za krótkie. To nie zarzut. To wyraz niedosytu. Chciałoby się usłyszeć więcej, posłuchać dłużej. Bo Pieszczachowicz pisze nie tylko o tych doskonale znanych i szeroko opisanych - jak Szymborska, Lem, Herbert czy Miłosz - ale o wielu mniej dostępnych, zwłaszcza pamięci czytelników.

Opowieść - poza swoim obyczajowym walorem - ma też charakter detektywistyczny. Można mianowicie przeprowadzić kilka udanych śledztw, gdzie poszukiwanym jest dobra a ukryta literatura. Wspomniana Gruszecka czy Anna Bukowska, nazwana przez Pieszczachowicza "krytykiem przyjaznym" to przecież nazwiska raczej mało popularne. Prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.