Magdalena Witkiewicz (c) Lidia Anna |
Oczywiście nie wszystko idzie tak łatwo i gładko. Chociaż początki są różowe. To fakt. Ona poznaje jego. Dużo czasu spędzają ze sobą, badają swoje ciała (a jakże!) - słowem czysta, młodzieńcza miłość. Weronika wkrótce wyjdzie za mąż za Marka. Bo w sumie czemu nie. Kochają się, jest im dobrze ze sobą - żyć nie umierać. Gorzej, że młodzi - jak się prędko okaże - nie myślą o dorosłym życiu tak samo. Weronika (to z jej perspektywy prowadzona jest opowieść) pragnie mieć dziecko. Pragnie - to mało powiedziane. Bardzo pragnie. Zupełnie inaczej niż Marek. Ten odcina się od wszystkiego, znika, jest nieobecny. Chciałoby się rzec: typowe.
Weronika się jednak nie poddaje. To nie te czasy, gdy kobieta opakowana w niepokoje własnej samotni i zdana na lęk przed utratą wszystkiego, musi samodzielnie borykać się z problemem. Są przecież przyjaciółki, które - taka już przewrotność losu - mogą mieć dzieci. Nawet jeśli tego nie chcą. Jest wreszcie cudowny wynalazek: Internet. Tu można spotkać ludzi, którzy z czasem stają nam się bardzo bliscy. I pokazują nowe oblicze miłości.
Nie będę zdradzać, co się dzieje dalej. Napiszę tylko, że Witkiewicz napisała potoczystą opowieść o rozczarowaniu, jakie czasem przynosi dorosłość i o uldze, która przychodzi z najmniej spodziewanej strony. Książka oczywiście dotyka również istotnej kwestii. Jak bardzo poważnej - odpowiada polski google. Na hasło "dlaczego nie mogę zajść w ciąże badania" wyskoczy nam ponad 120 tys odnośników. Pod każdym z nich kryje się dramat konkretnej osoby. Witkiewicz dotyka go, pokazując historię pojedynczą i osobną. Nie unika na szczęście dowcipu i dystansu, przez co poważne zagadnienie zyskuje na zwyczajności. Albo, mówiąc jeszcze inaczej, strach przestaje mieć wielkie oczy.
Termedia, Poznań 2013. |
Marzę o przeczytaniu tej książki...
OdpowiedzUsuńNie dziwię się:)
Usuń