- Nocowałem w tysiącu hoteli. A może nawet dwóch tysiącach - wyliczał Cees Nooteboom. Brzmiało surrealistyczne? Czemu nie?! Zresztą surrealizm to jeden z ważnych wątków 5. Festiwalu Conrada.
Cees Nooteboom to jeden z murowanych kandydatów do Nagrody Nobla. Jego książki przełożono na
ponad 40 języków. Od 17 roku życia podróżuje po świecie. Jest niezwykle popularny w Niemczech i Holandii. - Może nawet popularniejszy niż w rodzinnej Holandii - stwierdziła Alicja Oczko, która wczoraj wprowadzała w twórczość Nootebooma festiwalową publiczność. Kilka książek autora ukazało się również w Polsce, nakładem warszawskiej oficyny W.A.B.
Przeł. Alicja Oczko, W.A.B., Warszawa 2013. |
Ze względu na sposób funkcjonowania pisarza krytycy określają go mianem nomady, choć on sam zamiast "nomada" woli słowo "Nooteboom", bo to najlepiej określa jego egzystencję. - Chciałem nawet, żeby moja książka nazywała się "Hotel Nootebooma", bo po pobytach w kilku tysiącach hoteli doskonale wiem, na czym polega idealne miejsce dla Nootebooma. Ostatecznie wydawca uparł się przy "Hotelu nomadów" - mówił holenderski pisarz.
Prowadzący spotkanie, Sławomir Paszkiet, dopytywał autora o to, ile czasu spędził w tym roku w domu. - Podobno w Amsterdamie był pan ledwie 18 dni. Nooteboom nie tylko nie zaprzeczył, ale opowiedział o swoim rocznym kalendarzu: - Wiele miesięcy spędziłem w krajach Ameryki Południowej. Potem, prawie trzy miesiące, mieszkałem w domu dziesięciu tysięcy książek w Niemczech. Jest tam basen, a izolacja od świata sprzyja pracy. Latem jestem natomiast w Hiszpanii. Jesień to z kolei czas festiwali. Teraz przebywam tu, za chwilę będę w Monachium. Ale potem znowu będę się próbował odciąć, żeby znaleźć przestrzeń do pisania.
Fantastyczny pisarz. Świetna książka.
OdpowiedzUsuń