Biurko, przy którym pisze Olga Tokarczuk, jej rodzina kupiła w 1945 roku w Świdnicy zaraz po przybyciu do Polski. Podobno pochodziło z gabinetu świdnickiego lekarza.
Marcin Wilk: Wspominając o pracach nad Księgami Jakubowymi, mówiłaś o rolce papieru, na której miałaś rozpisane najważniejsze fakty i wydarzenia. Ta rolka wcześniej też występowała?
Olga Tokarczuk: Nie, wcześniej nie było takiej potrzeby, materiał był do ogarnięcia. Ale zawsze robię szkice rysunkowe, graficzne. Mam zdecydowanie wyobraźnię wzrokową, a do samej struktury opowieści przywiązuję dość dużą wagę. Nie lubię rozlazłej gawędy. Przy Księgach Jakubowych zwykłe kartki nie mieściły całego plotu, pięćdziesięciu lat trwania tej historii, mnóstwa postaci i wątków. Stąd rulon.
Czym zapisywałaś notatki na tej rolce?
Czym popadło, co miałam pod ręką.
Gdy przygotowujesz się do pisania, to metodycznie, w uporządkowany sposób zbierasz materiały? Czy raczej rządzi chaos i przypadek?
W miarę metodycznie, choć polegam w dużym stopniu na intuicji – w tym sensie moja metodologia nie jest stricte naukowa, nie traktuję faktów demokratycznie i równo. Jedne mają dla mnie większy potencjał, inne mniejszy.
Opisz, proszę, swoje miejsce, przy którym piszesz.
Moje biurko – niesamowite, bo napisałam na nim prawie wszystkie moje powieści. To jest biurko, które rodzina kupiła w 1945 roku w Świdnicy zaraz po przybyciu do Polski. Podobno pochodziło z gabinetu świdnickiego lekarza. Należało do kompletu mebli z początku XX wieku. Teraz jest samo, ale za to pięknie odnowione. Ma fajną wysokość i ogromne szuflady. Niestety na pięknym biurku panuje nieporządek. Mnie on nie przeszkadza. Sprzątam na biurku raz na jakiś czas, jak skończę jakąś pracę.
A krzesło, na którym siedzisz? Jak ono wygląda?
Krzesło to najbardziej niedoskonały wynalazek człowieka. Dorobiłam się już wielu chorób kręgosłupa i nie mogę nadal znaleźć niczego dobrego. Był czas, kiedy pisałam na klęcznikach, ale teraz wróciłam do krzesła biurowego, obrotowego. Nie jest dobre i będę musiała go zmienić.
Czy jesteś raczej zdyscyplinowana, regularnie w określonych porach i godzinach siadasz do pracy, czy raczej bywasz chaotyczna?
Potrafię pracować bez większych przerw 10, 12 godzin, ale tylko wtedy, kiedy jestem w ferworze, w tak zwanym szwungu. Kiedy jest taka potrzeba, pracuję codziennie po 10 godzin albo i więcej, tygodniami. Kiedy nie ma, pracuję raczej codziennie, kilka godzin. Bywa też, że nie pracuje, tzn. nie piszę tylko coś autoryzuję, odpowiadam na maile i wypełniam jakieś druki itp. Na przykład teraz od miesięcy nie piszę.
Która pora dnia do pracy jest dla Ciebie najlepsza?
Rano. Zaraz po przebudzeniu mam wysyp genialnych idei, które blakną wraz z czynnościami życiowymi. Dlatego staram się jak najdłużej chodzić w piżamie i nie jadam jakichś rytualnych śniadań, ot, coś przekąszę i napiję się herbaty.
A podczas pisania - coś pijesz? Jesz?
Lubię czarną herbatę. Rzadziej pijam kawę, wtedy jest słaba i słodzona miodem. Wieczorem, kiedy już finiszuję, poprawiam, lubię wypić kieliszek wina. Według mnie alkohol zupełnie nie sprzyja pisaniu i nigdy nie napisałam zdania po alkoholu. Nie lubię jeść w trakcie pisania. Głód to dobry pretekst na przerwę.
Co jest w zasięgu Twojej dłoni, gdy pracujesz?
Telefon, notes, szklanka z herbatą (koniecznie szklanka w metalowym koszyczku), dzbanek do herbaty, dziennik, potrzebne książki, ładowarka do telefonu, słuchawki do skype’a, podkładka pod mysz, kubek z długopisami, tabletki na gardło, cudze wizytówki, futerał do okularów (bo okulary mam na nosie), formularze podatkowe, listy do odpisania, pamiątka z Syrii, czyścik do ekranu, jedna rękawiczka (nie wiem, skąd się tu wzięła).
Cisza jest konieczna? A może rozbrzmiewa muzyka lub inne dźwięki?
Bardzo mnie dziwi, że ludzie mogą pracować intelektualnie przy muzyce. Dla mnie to nie do pomyślenia. Czasami rozprasza mnie tykanie mojego własnego zegarka.
A inne istoty? Mogą być, gdy Olga Tokarczuk pisze, czy raczej przeszkadzają?
Wolę być sama w pokoju. Wyjątek – dla Niny, mojej suki. Jej oddech i pochrapywanie mnie uspokajają. Zwykle kładzie się koło mojego biurka i śpi. Zadaniem psów jest otaczać swoich ludzi miłością i robią to nawet, kiedy śpią.
Że opowiadasz o tym, nad czym pracujesz niektórym - to wiem z tekstu o Księgach Jakubowych, ale czy czytasz fragmenty swoich tekstów komuś?
Rzadko czytam takie fragmenty i rzadko je daję do druku. Wtedy, gdy już ktoś naciska. Boję się, że kiedy tekst nie jest skończony, jego fragmenty nic o nim nie mówią. Może gdybym pisała wiersze, myślałbym inaczej…
Jaki jest aktualnie widok za oknem w pomieszczeniu, w którym ostatnio pisałaś?
Widzę nagą o tej porze roku morwę, a za nią budynek po drugiej stronie ulicy. Za miesiąc morwa puści liście i wtedy będzie zupełnie zielono.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.