poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Co za bestie!

"Mężczyźni z różowym trójkątem" to bolesna opowieść. Nie tylko ze względu na przemoc, która pojawia się tutaj co chwilę. 


Paragraf 175 penalizujący relacje homoseksualne między mężczyznami istniał w niemieckim kodeksie karnym od 1871 roku. Zakazywał on wszelkich kontaktów seksualnych, traktując je jako sprzeczne z naturą i zrównując je ze stosunkami seksualnymi człowieka ze zwierzęciem. Oskarżonym groziła kara pozbawienia wolności, a także "możliwość zasądzenia pozbawienia praw obywatelskich".

Przepis ten został zaostrzony w hitlerowskich Niemczech. Od 1935 roku homoseksualiści byli skazywani za wszelkie okazywanie uczuć. Do więzienia można było trafić za pocałunek albo za trzymanie się za ręce. "Pedalstwo" - jak pouczali naziści - było traktowane jak najgorsze przestępstwo.

JEDNO ZDJĘCIE

Nic zatem dziwnego, że w tej atmosferze bohater książki "Mężczyźni z różowym trójkątem" został aresztowany. Wystarczyło jedno zdjęcie: jego i przyjaciela Freda. Obejmowali się na nim po przyjacielsku. Nic więcej.

Młodzi mężczyźni pilnowali się już od pewnego czasu. Nie okazywali sobie publicznie sympatii, Ukrywali przed innymi swoje uczucie.

Bohater książki mimo wsparcia rodziny - zwłaszcza matki, która okazywała synowi szacunek, a on mógł liczyć na jej akceptację i miłość - nie zdołał uciec przed wymiarem nazistowskiej sprawiedliwości. Z mocy paragrafu 175 został skazany na więzienie.

"CIEPŁY"

Bohater "Mężczyzn z różowym trójkątem" w więzieniu bardzo szybko orientuje się, że jako homoseksualista w hierarchii stoi najniżej. Pogardzają nim inni, a on sam nie rozumie, jak to wszystko możliwe. Przecież ludzie, którzy zabili, powinni być gorszymi przestępcami niż on. "Miłość do innego mężczyzny nie może być taką zbrodnią" - zastanawia się w książce.

Jest jednak inaczej.

Wkrótce wszyscy już wiedzą, że jest "ciepły" i jako taki zasługuje na najgorsze traktowanie.

Z czasem jednak i on w pewien sposób orientuje się w obozowej logice. Zgadza się zostać kochankiem kapo, dzięki czemu ma zapewnione satysfakcjonujące porcje żywnościowe i może czuć się bezpieczniej.

BESTIE!

W książce aż gęsto i duszno od opisów i scen przemocy, które na szczęście bohater częściej widzi, niż których doświadcza.

Jest tu na przykład sadysta, który zawsze się onanizuje na widok dręczonych i torturowanych.

Są też opisy różnych technik znęcania się nad więźniami. Metoda "na hak", czyli zawieszanie za nadgarstki ponad ziemią, to tylko jedna z nich.

Jedna ze scen jest szczególnie okrutna. Oglądający ją narrator gryzie nieustannie palce, które trzyma w ustach, by nie krzyknąć z rozpaczy. Dopiero gdy esesman zatłukł chłopaka drewnianym krzesłem, wyrwało się obserwującemu bezsilne: "Bestie! Co za bestie!"

Na szczęście pijany morderca tego nie usłyszał. W innym razie bohater mógłby zginąć na miejscu.

PRZEMOC SIĘ NIE SKOŃCZYŁA

"Mężczyźni z różowym trójkątem" to potworna lektura. Ale nie wolno nam przejść obok niej obojętnie.

Przede wszystkim przypomina ona haniebną kartę historii prześladowania homoseksualistów, którzy - jak stwierdza narrator - zawsze stali niżej od reszty społeczeństwa. Warto zwrócić tu uwagę, że wojna i czas obozowy to moment szczególnych udręk bohatera, ale przecież zarówno przed jak i po wojnie - homoseksualny obywatel nie mógł cieszyć się pełnią praw i życia.

Rządy powojenne z uporem odmawiały przyznania specjalnych profitów dla tych szczególnych ofiar reżimu hitlerowskiego. Zupełnie tak jakby przemoc wobec homoseksualistów się nie skończyła. Nawet jeśli już nie miała tak drastycznej formy, homoseksualny obywatel nadal stał najniżej w hierarchii społecznej. Pozwalała na to i kultura, i obyczaje prawne czy socjalne.

***

Świetny komentarz historyczny i kulturowy do tej książki stanowi posłowie JOANNY OSTROWSKIEJ. To przygnębiające świadectwo HEGERA należy czytać koniecznie z tekstem OSTROWSKIEJ. Tekst polskiej badaczki to w zasadzie esej o tym, jak traktowani byli - także po wojnie - homoseksualiści. I przypomnienie, że historia lesbijek domaga się osobnej opowieści.

Ale to temat na zupełnie inną książkę.
Przeł. Alicja Rosenau,
Karta, Warszawa 2016.





2 komentarze:

  1. Temat niezwykle trudny, ale (może to źle zabrzmi) lubię takie książki, więc już zapisuję sobie tytuł, aby pamiętać o nim podczas najbliższej wizyty w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy w bibliotekach już jest. Na pewno jest do nabycia w księgarniach i na stronie wydawcy (OŚRODEK KARTA).

      Książka w ogóle ukazała się dzięki dobrej woli i sponsoringowi prywatnych osób.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.