poniedziałek, 22 lipca 2013

Premiera: Daniel Chavarria || 280 dolarów

W tych pięknych okolicznościach przyrody zasługujemy na odpowiednią literaturę. Znaczy się: rozrywkę. Na przykład książkę produkcji łacińskiej - chodzi rzecz jasna o Amerykę Łacińską - zabawną i pieprzną. Taką jaką jest "Adios muchachos" (Muza, 2013) Daniela Chavarrii.


Okładka w tym wypadku to nie tylko strzał w dziesiątkę, ale i również doskonała i adekwatna do tematu opowieści zachęta. Że seksistowska - wybaczamy od razu, po kilku pierwszych stronach, przyjmując i rozumiejąc nieco ironiczno-kpiarski ton całej powieści.

Kiedy Alicia postanowiła zostać rowerową dziwką, jej matka zgodziła się sprzedać pierścionek, który był w rodzinie od pięciu pokoleń. Otrzymała za niego 350 dolarów, po czym za 280 dolarów nabyły angielski rower górski o szerokich oponach i z mnóstwem przerzutek, którym Alicia wyruszyła na łowy na zamożnych cudzoziemców.
Chcąc w pełni wykorzystać swoje piersi, pokaźne pośladki i mocne uda, hawańskie dziwki ubierają się zazwyczaj w sposób, który można z wdziękiem określić "minimalistycznym". Tak jawne epatowanie swymi atrybutami miewa niekiedy pewien naiwny urok. Czasami z kolei działa przygnębiająco. Kiedy indziej nachodzi cię ochota, by się roześmiać. Czasami wreszcie - choć rzadko - nachodzi cię ochota, by skosztować. 
Taka sytuacja, jak to mówią.

Główną bohaterką tej powieści jest Alicia. Kobieta lekkich obyczajów. I lekkiego odzienia, które ma przywoływać skojarzenia z rzekomo uprawianą profesją sportową. Ale oglądający się za nią mężczyźni sądzą, że Alicia uprawia, owszem, ale zgoła co innego.

Mają rację.

Są też osoby, które wierzą, że Alicia, absolwentka Szkoły Literatury i Sztuki, zajmuje się tłumaczeniami. Posiada nawet państwowe zezwolenie w tym względzie. I, w istocie, władała doskonale francuskim (znów brzydko myślicie, wiem) oraz angielskim. A także podstawowym włoskim, bo

(...) ostatnio, dzięki parze Włochów, którzy odbyli z nią intensywny, dziewiętnastodniowy kurs (dwanaście dni z Enzem i siedem z Guidem), udało się jej nawet liznąć języka Dantego.
Dziewczyna jest więc rozgarnięta. Radzi sobie nieźle. Pomaga jej mama, która gotuje coraz to nowszym nowszym "przyjaciołom córeczki". A sama Alicia ma nieźle opracowany system nagabywania i zarabiania funduszy z indywidualnym patentem na gaszenie delikwentów:
- No dobra, kochasiu, będzie pięćset dolców z góry i zapomnij o wszelkich czułościach, jestem zarabiającą na życie lesbijką.
Wszystko kręciłoby się nadal, gdyby nie pojawienie się na horyzoncie Victora Kinga. Co to za koleś? Ano to jest ta postać, która raz wprowadzona w życie, sprawi, że akcja powieści nabierze rozpędu. Co jest dalej - nie powiem. Napiszę tylko, że pojawia się szantaż, pojawia się sprawa forsy i mnóstwo gagów związanych ze śmiercią. Totalnie absurdalną. Ponure tematy przyprószone humorem. Idealne połączenie, o czym wiedzą miłośnicy czarnej komedii.

"Adios muchachos" to świetnie napisana powieść, hm, kryminalna, obyczajowa, komediowa. Wszystko za jednym zamachem. Inteligentnie i z polotem, ale też autor, Daniel Chavarria, nie kryje, że jego mistrzami są wybitni: Juliusz Verne czy Aleksander Dumas. Sam równie chętnie widziałbym go na półce gdzieś blisko dobrej, rozrywkowej literatury z tych kręgów geograficznych (proszę przeczytajcie "Noc jest dziewicą" Jaimie'ego Bayly'ego).

Ech no. W każdym razie. Dawno, żem się tak nie uśmiał.

Polecam bardzo gorąco.

Czytaj też o książce Michała Witkowskiego i o "Zabójstwach proroków" Somera.

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.