Magdalena Heydel, anglistka i tłumaczka trzyaktowej komedii "Freshwater", opisuje okoliczności powstania i wystawienia dramatu pióra Woolf. Zaczyna od tych drugich. Pisze więc o premierze, na której wystąpiły najważniejsze postaci grupy Bloomsbury (Vanessa Bell, Leonard Woolf) czy o przyjęciu zorganizowanym z okazji tego spektaklu (było dużo śmiechu).
Sam dramat został odnaleziony w 1969 roku, po śmierci pisarki, przez jej męża. "Akcja trzyaktowej komedii - absurdystycznej, a zarazem opartej na faktach z życia postaci historycznych - umiejscowiona jest w Dimbola Lodge, domu ciotecznej babki pisarki, wiktoriańskiej fotograficzki Julii Margaret Cameron i jej męża, prawnika Charlesa Haya Camerona, nad zatoką Freshwater, na leżącej u południowych wybrzeży Wielkiej Brytami wyspie Wight". Postaci historycznych jest oczywiście tu więcej. Na przykład poeta Alfred Tennyson.
Julia Margaret Cameron (c) wikipedia.com |
Ale sztuka Woolf to nie ot taki sobie portrecik z epoki. Pisarka manifestuje w nim racje kobiet, które faktycznie są u władzy. Dowodem tego postać Julii Margaret Cameron, która "nicuje obraz epoki wiktoriańskiej", jak to określiła Heydel. Ta postać jest zresztą potem - zawartym również i w tym tomiku - tematem tekstu biograficznego Woolf.
Mawiała, że w jej pracy sto negatywów idzie czasem do kosza, zanim osiągnie właściwy efekt; za cel stawiała sobie przekroczenie realizmu, co uzyskiwała poprzez minimalne zaburzenie ostrości.Bo Cameron była nie tylko cioteczną babką autorki, ale i fotografką. Rozpoczęła ona karierę w wieku 48 lat. Późno. Ale nie przeszkodziło jej to w zostaniu "jedną z pionierek fotografii", "wielką portrecistką sławnych mężczyzn i pięknych kobiet", "entuzjastyczną naturą". Album uwieczniający dokonania Cameron wydała Woolf w swoim wydawnictwie.
Virginia Woolf Fot. Julia Margaret Cameron |
Znamy to uczucie, prawda?
Niewielki tomik "Fakt, fikcja i fotografia" to perełka dla wszystkich miłośników pisarstwa Virginii Woolf. To także ważne uzupełnienie bibliograficzne polskiej literatury pod hasłem "Woolf". Półka z dziełami brytyjskiej pisarki przełożonymi na języki polski powoli się zapełnia i to w dużej mierze za sprawą Magdy Heydel, która dokonała także translacji wyboru z "Dzienników" wydanych nad Wisłą zaledwie kilka lat temu.
Czytaj też cytaty z "Freshwater" i o fotografii dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.