(c) John Twohig Photography / Foter / CC BY-NC-ND |
Na przykład taki Leo, młody chłopak, którego inne dzieciaki przezywają glonojadem. I śmieją się z niego, bo jest wegetarianinem. Pociesza go mama: "Śmieją się z ciebie, bo nie rozumieją, co to oznacza być wegetarianinem". I nie rozumieją, że znaczy to przede wszystkim "nie jeść zwierząt". Bo to jest właśnie synonim odmawiania mięsa w posiłku.
Dlaczego nie należy jeść zwierząt? Z bardzo podobnych powodów, dla których nie należy krzywdzić słabszych. Oni też czują, przeżywają, wchodzą z nami w relacje. A poza tym, co być może dzisiaj najważniejsze, nie potrzebujemy tego robić. Prawo natury nie działa już tak jak przed wieloma wiekami. Możemy sobie pozwolić na luksus niejedzenia zwierząt. I nie musimy kierować się prawem dżungli.
>> Warzywa, owoce, orzechy, groch, fasolka, ryż, makarony czy inne zboża, to bogactwo pokarmów, z których łatwo zrobić lekkie przekąski, zupy, sycące potrawy i mnóstwo różnych dań na każdą porę dnia i roku. Ludzie nie muszą jeść zwierząt, gdy są głodni.
Co zyskujemy przez odstawienie "mięska"? Wegetarianie często mówią o poczuciu przyzwoitości. To sporo, zwłaszcza jak się jest świadomym tego, w jaki sposób zwierzęta są traktowane w rzeźniach. Tzw. hodowla przemysłowa to pozbawione empatii traktowanie istot czujących jak przedmiotów. Tu nie ma miejsce na współczucie, wyrozumiałość. O szacunku do życia jako takiego nie mówiąc.
Książka Donaty Marfiak i Jerzego Reya to lektura familijna. Narracja prowadzona w postaci dialogu między młodym Leo a jego rodzicami opowiada krok po kroku, dlaczego nie jemy zwierząt i jakie są z tego korzyści. Nie znajdziecie tu żadnych twardych danych ani agresywnych argumentów. Nauczycie się za to ze spokojem wsłuchiwać w pytania i znajdywać na nie najprostsze odpowiedzi. Dowiecie się wreszcie stąd, dlaczego bycie wege to wspaniała sprawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.