niedziela, 20 września 2015

Przyjaciele

Cezar bez wątpienia jest bardziej bystry i ruchliwy niż Gucio. Ale to nie jest najważniejsze. Przecież pokochaliśmy ich obu, niemal od pierwszych stron. 
Ilustracja Bohdana Butenki
Dla mnie byli bohaterami dzieciństwa. Śledziłem ich przygody rysowane - dziś to wiem - prostą, wręcz minimalistyczną kreską. Wtedy wydawało mi się, że ten świat jest pełen kolorów i ruchu. Był opowiedziany tak barwnie.

Pamiętam fragmenty, które zresztą nie do końca rozumiałem. Gdy na przykład Gucio musiał przebrać się w sukienkę i Cezar, przebrany zresztą wtedy też za kowboja, go nie rozpoznał. Albo moment, kiedy Gucio utknął w skalnej szczelinie i musiał tam pozostać w oczekiwaniu na swojego przyjaciela. Pamiętam wreszcie tę balię, którą Cezar i Gucio płynęli. Wydawało mi się to wtedy tak szalone, ale i pociągające, że przez pewien czas sam chciałem wyruszyć w taką podróż, co niestety nie spotkało się z entuzjazmem moich rodziców.

Doskonale utrwalił mi się także obraz tego, że oni nigdy się nie rozstawali. Choć mieli różne charaktery - jeden był ospały i ślamazarny, drugi rzutki i wiecznie w ruchu - nie opuszczali się w potrzebie.

Dziś wiem już, że Gucio i Cezar to także opowieść o tym, że przyjaźń jest wartością samą w sobie i wcale nie o to chodzi, by lubili się podobni do siebie, bo to żadna wielka sztuka. Ale zaprzyjaźnić się z kimś, kto jest tak inny od nas - o, to jest wyzwanie!

Czytając, od deski do deski, wznowione przez Dwie Siostry zbiorowe wydanie pojedynczych zeszytów Gucia i Cezara, zauważam też rzeczy kolejne: jak sprytnie autorzy opowieści przemycają tabliczkę mnożenia, jak pięknie traktują zwierzęta, nadając im pełne godności, poważne ludzkie imiona, jak uczą otwarcia na świat i przygodę. Wszystko to mi się wydaje tak szalenie ważne i istotne w dorosłym życiu, ale przecież ta wiedza nie wzięła się znikąd. Dlatego być może fakt, że teraz tak nieźle sobie radzę z matematyką, kocham zwierzęta oraz ciekawy jestem innych - jest związany jednak z tym, że jako dzieciak zaczytywałem się w przygodach tej niezwykłej dwójki. I jeśli tak, to jest to bardzo dobry moment, by autorom Gucia i Cezara w tym miejscu podziękować. A więc: dziękuję.

Dwie Siostry, Warszawa 2011.
Dodam jeszcze prędko, że książeczki autorstwa Bohdana Butenki (ilustracje) i Krystyny Boglar (tekst), choć wydawane pierwotnie pół wieku temu w czasach siermiężnego socjalizmu, nic a nic nie straciły na aktualności i świeżości. I, tak, napiszę to z całą powagą: to doskonała lektura nie tylko dla najmłodszych czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.