wtorek, 13 maja 2014

Wyliczanki Pani Wisławy

Wisława Szymborska uwielbiała kolekcjonować. Słowa przede wszystkim.


Jak to wyglądało w praktyce? Możemy się domyślać, choć jeśli idzie o narzędzia - sprawa wydaje się dość prosta. Podstawą dla kolekcjonerki Szymborskiej musiał być plik gazet. Ewentualnie gazety przypadkowe, nadające się do zniszczenia. 

Poza tym potrzebne były nożyczki.

Nożyczki w zetknięciu ze słowem drukowanym wędrowały wzdłuż słów. Rozbijały też często misterne konstrukcje stylistyczno-gramatyczne, zza których wyziewała nuda publicystyczna. Albo polityczna retoryka. Lub każdy inny dyskurs. Szymborska słowo wydobywając (wyciąwszy je uprzednio) komponowała ze słowem innym. I w ten oto sposób powstawały wyklejki, którymi można było obdarować najbliższych. Na przykład z okazji urodzin. Nowego Roku. Tudzież innej przyczyny.




Jeśli interesowaliście się działalnością Wisławy Szymborskiej okołopoetycką - pewnie na jedną z takich jak te powyżej karteczek się zetknęliście nie raz. Największymi szczęściarzami byli oczywiście ci obdarowani przez poetkę bezpośrednio. Szymborska pieczołowicie wycinała, a potem komponowała odpowiedni zestaw, który - zwróćcie na to uwagę! - był zawsze precyzyjnie dopracowany. I zgadzał się pod względem ilości, miejsca, czasu, a nade wszystko rodzaju i odpowiedniego przypadku gramatycznego.

Żartów pod tym względem nie ma, choć całe te karteczki na pierwszy rzut oka wyglądają jako finezyjny i towarzyski żart. Żarcik wręcz. Musimy jednak uciąć te spekulacje, bo to pozory tylko, Moi Drodzy. Za wspominanymi kompozycjami stał koncept. I ogromna pasja kolekcjonerska.

Tak swoją drogą - pamiętacie wiersz "Urodziny"?
"Tyle naraz świata ze wszystkich stron świata:
moreny, mureny i morza, i zorze,
i ogień, i ogon, i orzeł, i orzech -
jak ja to ustawię, gdzie ja to położę?
Te chaszcze i paszcze, i leszcze, i deszcze,
bodziszki, modliszki - gdzie ja to pomieszczę?
Motyle, goryle, beryle i trele -
dziękuję, to chyba o wiele za wiele,
Do dzbanka jakiego tam łopian i łopot,
i łubin, i popłoch, i przepych, i kłopot?
Gdzie zabrać kolibra, gdzie ukryć to srebro,
co zrobić na serio z tym żubrem i zebrą?
Już taki dwutlenek rzecz ważna i droga,
a tu ośmiornica i jeszcze stonoga!
Domyślam się ceny, choć cena z gwiazd zdarta -
dziękuję, doprawdy nie czuję się warta.
Nie szkoda to dla mnie zachodu i słońca?
Jak ma się w to bawić osoba żyjąca?
Na chwilę tu jestem i tylko na chwilę:
co dalsze, przeoczę, a resztę pomylę.
Nie zdążę wszystkiego odróżnić od próżni.
Pogubię te bratki w pośpiechu podróżnym.
Już choćby najmniejszy - szalony wydatek:
fatyga łodygi i listek, i płatek
raz jeden w przestrzeni, od nigdy, na oślep,
wzgardliwie dokładny i kruchy wyniośle".

Utwór jest na pozór żartobliwy i lekki - jak zauważa Bogusław Kierc w wydanym właśnie 81 numerze "Kwartalnika Artystycznego" (z noblistką na okładce). W gruncie rzeczy, jak dowodzi poeta i krytyk, jest to jednak głęboko filozoficzny i przemyślany namysł nad rzeczywistością, w której "Tyle naraz świata!". Kolekcja i wyliczanie są tu więc pretekstem do czegoś więcej. Do odkrywania tajemnicy. 

Z prywatnej kolekcji Wisławy Szymborskiej - zdeponowanej w księgarni Matras przy Rynku Głównym 23 w Krakowie || Fot. Wojciech Koranowicz
Wspaniała jest Szymborska jako kolekcjonerka słów. Wspaniałe jest, że wciąż tyle o niej do odkrycia. W każdym razie najnowszy numer "KA" nie zawodzi. Dostajemy nie tylko zdjęcia czy kolaże noblistki, ale również kilka szkiców o jej poezji. "Radość pisania" cieszy Julię Hartwig, "Sen starego żółwia" interpretuje Stefan Chwin, "Starego profesora" lubi Leszek Szaruga... To tylko część z tych, dla których warto zajrzeć do tego magazynu. A może i nabyć go, by wzbogacić swoją kolekcję (!) różności o Wisławie Szymborskiej.

A może masz ochotę na poezję Kawafisa i - przy okazji - zajrzeć do innego numeru "Kwartalnika Artystycznego"?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.