czwartek, 5 marca 2015

Pomiędzy naszymi dłońmi

Dziadek i wnuczka kochają się tak, jak kochać się należy. Z czułością nakłuwają się igłą. Albo rozważają o pożarze w lesie. Nie mają wiele czasu, ale te chwile, co zostały, to dla nich cała wieczność.


Ilustracja Zosi Dzierżawskiej 
(c) Zosia Dzierżawska/Lokator

Wiele się czasem plecie o nadzwyczajnie czułych relacjach między dziadkami a wnukami. O wiele ciężej jest je naszkicować delikatnie, opowiedzieć adekwatnie i słusznie, bez trywializowania niczego.

Jeszcze gorzej jest z tymi wszystkimi lękami związanymi z odchodzeniem i innymi sprawami, które nie mogą nam przejść przez gardło. Tlą się one gdzieś między jednym uściskiem a drugim, między jednym dygnięciem nogi w zimnej wodzie a drugim. Jak je przechwycić bez zawłaszczania? Jak im dać życie i zarazem pozwolić umierać?

Nie miała łatwego zadania Ida Linde, szwedzka pisarka, której książka przepięknie się zaczyna już od tytułu. "Jeśli o tobie zapomnę, stanę się kimś innym" to zbiór błysków złapanych w słowa i zdania - niczym motyle, które mocno trzepoczą skrzydłami. Przecież i tak za chwilę odfruną.

Ida Linde stworzyła aurę, w której rzeczywistość, momentami nawet nieco baśniowa (ze wszystkimi elementami tego świata: pięknymi i groźnymi), miesza się z elementami snu. Co ważne, w tym skąpana jest opowieść o czułości i bliskości.
"Pochyla się nad nim, głaszcze po policzku.
Chodź, pomogę ci wstać.
Nie, prześpię się tutaj.
Nie możesz, odpowiada i trochę za mocno chwyta go za ramiona, może będzie miał siniaki.
Dziadek wstaje i kładzie rękę na jej ramieniu, wchodzi po jednym schodku. Pomaga mu do samego łóżka. Siada na brzegu, a ona bierze jego stopy i kładzie je na narzucie.
Chcę zostać w ubraniu, mówi.
Na dole w kuchni zrobiło się zimno, jakby dom potrzebował swoich ludzi. Musi uszczelnić okna. Wraca na górę i rozkłada koc na starym ciele, które już zasnęło".
Atmosferę ulotności czuje się na każdej zadrukowanej (znakomitemu tłumaczeniu Justyny Czechowskiej towarzyszą ilustracje Zosi Dzierżawskiej) stronie tej niewielkiej książeczki.

Lokator, Kraków 2015.
Niewielka objętościowo opowieść powinna przytłaczać ciężarem tematu. A jednak nad tym, co nieuniknione i co za chwilę przyjść musi, unosi się aura zgody na to, co jest tu. Bo to, kim jesteśmy, jest zanurzone w przeszłości i wychylone ku przyszłości. Najtrudniej jest być teraz. Po prostu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.