Tytułowa bohaterka, mała dziewczynka, to geniusz. Mnóstwo czyta, w mig łapie, używa mądrych słów. Za mądrych jak na swój wiek. Niestety inteligencja nie idzie w parze z tzw. inteligencją praktyczną. Emocjonalnie dziewczynka zostaje zorganizowana przez specyficzny stosunek babki, która stara się - dosłownie - wyręczać we wszystkim Kasikę. Staruszka kroi za nią chleb, kąpie ją, a nawet - kiedy trzeba - zakazuje chodzenia do szkoły. Chroni Kasikę jako największy skarb. Stara się jej pomóc, ale ta pomoc staje się koszmarem. Skumulowane na jednym obiekcie emocje, dobre i złe, stają się jak tajfun. Tajfun, który niesie zniszczenie...
Wielu czytelników będzie się wzdrygać podczas czytania. Nie jest łatwo i przyjemnie. Ani miło. Poza tym to krótka opowieść. Moim zdaniem nawet czasem nie do końca doopowiedziana (niektóre wątki chciałoby się rozwinąć), ale soczysta i wyrazista. Z mocną puentą. Taką, która odbiera ochotę na cokolwiek. I skłania do przemyślenia naszych relacji z innymi. I, czasem, nadmiernej troski, gdzie dobre intencje zbyt łatwo i szybko zlewają się z wyobrażonymi strachami.
Rozmawiałem o bohaterkach z Autorką. Oto fragment wywiadu:
Marcin Wilk: - Porozmawiajmy chwilę o głównych bohaterkach. Od razu zresztą widać, że relacje między małą dziewczyną a babcią są, delikatnie mówiąc, dziwne. Ani z jedną, ani z drugą nie chce się czytelnik zaprzyjaźniać. Raczej coś go odpycha.
Katarzyna T. Nowak: - Ja też nie lubię Kasiki. Na pewno nie zaprzyjaźniłabym się z nią.
A gdybyś była w szkole, miała inteligencję Kasiki i, dajmy na to, Twoja nauczycielka kazała Ci scharakteryzować swoją babcię - co byś powiedziała o niej?
- Że to bardzo mądra, ciepła kobieta. Zaborcza, ale nauczyła mnie pisać.
Babcia jednak mówi o Kasice "outsiderka". Wyjaśnia jej też, że to "komplement". Autorka uważa podobnie?
- Zdecydowanie! Zresztą wolę aspołeczność. Pseudouprzejmość mi nie odpowiada. Wolę być nieuprzejma, ale szczera.
No to ciekaw jestem, co - gdybyś była babcią Ania i miała zaufana przyjaciółkę, której mogłabyś się zwierzyć ze wszystkiego - byś powiedziała o Kasice?
Że to potworek...
No właśnie. Swoją drogą w książce pada zdanie, że "dla psychologów wszystko jest proste". Miałem wrażenie, że tym zdaniem trochę odbierałaś możliwość naprawy relacji babci i wnuczki. Jakby nie było innej fabuły dla nich...
- Problem polega na tym, że ja nie wierzę psychoterapeutom. Wszystko podpinają pod teorie. Ludzi nie da sie tak sklasyfikować, sorry.
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010. |
Byłam raz na psychoterapii. Pani wciąż mówiła: "ależ miałaś prawo, to nie twoja wina, żyłaś nieświadomie". Dla mnie to bzdury. Jakoś nie wybaczyłam, choć nie zachowywałam się tak jak Kasika. Trzy-czwarte tej książki to fikcja. Niemniej jednak, jak napisałam w biografii Mamy, boli mnie do dziś, że nie umiałam odwzajemnić miłości mojej babci. To mieszanka miłości z nienawiścią, nie życzę tego nikomu. Żaden psychoterapeuta ci tego nie potrafi wytłumaczyć, tak byś się poczuł komfortowo. Zresztą poczucie komfortu nie służy chyba ani pisaniu, ani wybaczaniu samemu sobie.
O tym TRZEBA myśleć.O pisaniu i książce Katarzyna T. Nowak mówi również w tym filmiku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.