niedziela, 23 czerwca 2013

Weekend w antykwariacie: Fraszki Kochanowskiego || trzy księgi

Fraszka to tyle, co rzecz i sprawa małej wagi. Albo osoba bez znaczenia, niepoważna. Jakiś językowy drobiazg, kawał.  

Tylko kto używa dziś słowa fraszka jednak? Chyba tylko ci, którzy pamiętają, co pisał Jan Kochanowski.






A więc drobiazg, błahostka. Ot, fraszka. Tyle że takie, by tak rzec, duperelki są też często rzeczami najcenniejszymi. Pomyślcie o swoich pamiątkach: zdjęciu ukochanej osoby w portfelu; słoniku, który przynosi szczęście; czerwonej nitce, która ma chronić przed pechem. I tak dalej. Fraszki tym były więc dla Jana Kochanowskiego. Drogocennymi drobiazgami.


Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.


O czym więc są fraszki? O wszystkim. W myśl renesansowej zasady zainteresowania każdą sferą życia. Mogą to być postaci. Ważne. Ale i pozornie nieważne. Ludzie zresztą - zgodnie z inną formułą odrodzenia zapożyczoną od Szekspira ("człowiek - Boże igrzysko") - występowali w rodzaju teatrum. Znaczy, że odgrywali różne role. Wcielali się w postaci. Byli marionetkami. Kimś nieprawdziwym. Dziś, w czasach gdy autentyczność jest wartością, oburzalibyśmy się na taki punkt widzenia. Ale wtedy takie myślenie dawało dużo dystansu. Pozwalało nie przywiązywać się tak bardzo do dóbr doczesnych i umożliwiało zdrowy śmiech.


Teraz by ze mną zygrywać się chciała,
Kiedyś, niebogo, sobie podstarzała.
Daj pokój, prze Bóg! Sama baczysz snadnie,
Że nic po cierniu, kiedy róża spadnie.


O właśnie! Śmiech. Dzięki niemu lepiej znoszono małości ludzkie. Niegodziwości. Potknięcia. Niedoskonałości. Niecnotę. I inne rzeczy mało sympatyczne.


Ziemię pomierzył i głębokie morze,
Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.

Fraszki, te niepozorne utworki, były okazją do popisów poetyckich. Czasem wychodziły z tego naprawdę cacuszka. Jak na przykład fraszka "Raki" - tak zwany "versus cancrini". Spróbujcie go przeczytać dwa razy. Za drugim razem - czytając każdy wers od końca - otrzymacie bardzo ciekawy przekaz. ;-)

Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;
Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada.
Godności trzeba nie za nic tu cnota,
Miłości pragną nie pragną tu złota.
Miłują z serca nie patrzają zdrady,
Pilnują prawdy nie kłamają rady.
Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą,
W miarę nie nazbyt ciągnąć rzemień każą.
Wiecznie wam służę nie służę na chwilę,
Bezpiecznie wierzcie nierad ja omylę.

***

Trwa konkurs, w którym do wygrania książki Romy Ligockiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.