Jan Andrzej Morsztyn, notowany w najważniejszych podręcznikach do literatury polskiej, pisał w zasadzie dla zabawy i... dla znajomych. Nie dla druku. Jego zbiory z XVII wieku zostały odkryte i wydane dopiero w XIX wieku, gdy rozwój filologii uniwersyteckiej pozwolił docenić koncepty i zręczność słownej żonglerki poety.
Bo, w istocie, u Morsztyna wszystko miało znaczenie. I, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, podwójne dno. Kanikuła zatem to "okres upałów letnich", a także "u starożytnych Rzymian: pora roku, w której Słońce znajduje się w gwiazdozbiorze Psa (od 22 czerwca do 23 sierpnia)" oraz czas wzmożonych amorów. Choć o tym za chwile.
Owa Psia gwiazda to w języku astrologii Syriusz. Gwiazda bardzo literacka, bo - jak pisze Juliusz Domański:
W pogodną zimową noc nie sposób nie zauważyć okazałego gwiazdozbioru Oriona oraz usytuowanej nieco w lewo od niego najjaśniejszej gwiazdy nieba – Syriusza, który należy do gwiazdozbioru Wielkiego Psa. Według mitologii greckiej był to pies Oriona. Dla starożytnych Egipcjan Syriusz (Sothis) był bardzo ważną gwiazdą. Czczono go jako bóstwo. Symbolizował Izydę, boginię magii i rodziny, żonę władcy zaświatów, Ozyrysa. Tak zwany heliakalny wschód Syriusza (pojawienie się na niebie tuż przed wschodem Słońca) zapowiadał oczekiwaną porę wylewu Nilu (a także początek nowego roku). Dzięki temu egiptolodzy opracowali w XX wieku datowanie sotisowe, które pozwoliło na odtworzenie przybliżonej chronologii starożytnego Egiptu. Wiele egipskich świątyń zostało zorientowanych tak, aby światło gwiazdy było widoczne z ołtarza. Rzymianom Syriusz kojarzył się z letnimi upałami i nazywali go Psią Gwiazdą (łac. canicula – ‘suczka’). Stąd używane do dziś określenie – kanikuła, czyli lato, wakacje. Wzmianki o Syriuszu znajdziemy w Iliadzie Homera, Eneidzie Wergiliusza i u wielu innych autorów.
Oczywiście dla poety barokowego, a takim był Jan Andrzej Morsztyn, Psia gwiazda była jedynie pretekstem do tzw. użycia pomysłowego. Na tym zresztą zasadzał się barokowy koncept: wziąć pewne pojęcie (z łac. conceptus) i wykorzystać go ponownie, nadając nowe znaczenie. Pomysł musiał być zgrabny i dowcipny. Koncept był tym cenniejszy, im bardziej oryginalny.
Koncepty jednak krążyły, były powtarzalne, liczba pomysłów ograniczała się do stałych motywów. Do takich należała Psia gwiazda. Czy raczej pewna paleta skojarzeń z nią związanych. Tego na przykład, że miłość (wiadomo - najważniejszy temat dla literatury!) jest gorąca, kojarzy się z ogniem i światłem.
W poetyckiej praktyce - u Morsztyna - wyglądało to tak:
Potężny piesku, co władasz gorącem
I ogień lejesz gardłem swym pieniącem,
Którego ogniem krynice słabieją
A śniegi wieczne z gór się rzeką leją,
Spraw to mocą twą, aby twe pożogi,
Które miłości we mnie zapał srogi
Mnożą, nad dziewką okrutną zażyły
Takiej lub większej niż nade mną siły!
Ona z ogniów twych przeszydza. jak zbroją
Bezpieczna twardą skamiałością swoją:
Sama się zimnym mrozem otoczyła.
Sama krew w żyłach w śniegi obróciła.
Co nowa Zemla ma zimy i mrozów,
Co Lodowate Morze (kędy wozów
Większy pożytek niźli krzywych łodzi),
Co Wołga (którą Moskwicin przechodzi
Cały rok lodem) kryje zimnej wody.
Wszytkie te w piersiach ma mrozy i lody.
Widzi to Wenus, ale nie dba ani
Zwykłym jej trybem tej hardości gani:
Owszem, jakby z nią zmówiła się zgodnie.
Mnie tylko w sercu podżega pochodnie.
Ale ty mścij się mej szkody, twej wzgardy.
I państwem, które nad nami masz. hardy.
Napełń ją ogniem, niech i ona czuje,
Że kiedy świecisz, każda-ć rzecz hołduje
I każda, lubo odporna, jako ty
Błyśniesz na niebie, zapada w zaloty.
Co jeśli sprawisz, będę-ć życzył, aby
Obrok cię z źródeł dochodził niesłaby
I żebyś wsiadszy na wóz miasto słońca
Wiódł szczęśliwy rok od końca do końca.
I ogień lejesz gardłem swym pieniącem,
Którego ogniem krynice słabieją
A śniegi wieczne z gór się rzeką leją,
Spraw to mocą twą, aby twe pożogi,
Które miłości we mnie zapał srogi
Mnożą, nad dziewką okrutną zażyły
Takiej lub większej niż nade mną siły!
Ona z ogniów twych przeszydza. jak zbroją
Bezpieczna twardą skamiałością swoją:
Sama się zimnym mrozem otoczyła.
Sama krew w żyłach w śniegi obróciła.
Co nowa Zemla ma zimy i mrozów,
Co Lodowate Morze (kędy wozów
Większy pożytek niźli krzywych łodzi),
Co Wołga (którą Moskwicin przechodzi
Cały rok lodem) kryje zimnej wody.
Wszytkie te w piersiach ma mrozy i lody.
Widzi to Wenus, ale nie dba ani
Zwykłym jej trybem tej hardości gani:
Owszem, jakby z nią zmówiła się zgodnie.
Mnie tylko w sercu podżega pochodnie.
Ale ty mścij się mej szkody, twej wzgardy.
I państwem, które nad nami masz. hardy.
Napełń ją ogniem, niech i ona czuje,
Że kiedy świecisz, każda-ć rzecz hołduje
I każda, lubo odporna, jako ty
Błyśniesz na niebie, zapada w zaloty.
Co jeśli sprawisz, będę-ć życzył, aby
Obrok cię z źródeł dochodził niesłaby
I żebyś wsiadszy na wóz miasto słońca
Wiódł szczęśliwy rok od końca do końca.
Prawda, że piękne?
Trzeba więc tu dodać może, że Jan Andrzej Morsztyn był wytwornym dworzaninem i dyplomatą. Czesław Miłosz nazwał go wręcz mistrzem intrygi politycznej działającym na rzecz rządu francuskiego. Był w istocie, stwierdza dalej Miłosz w odniesieniu do Morsztyna, francuskim agentem, który pod koniec życia wyemigrował do Francji, gdzie umarł pod przybranym nazwiskiem hrabiego de Chateauvillain.
A tak już na marginesie: po lekturze Morsztyna i "Złotego wieku konwersacji" świat na chwilę, zwłaszcza ten upalny, wygląda nieco inaczej. Nie sądzicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.