piątek, 6 września 2013

Dominique Loreau: Sztuka sprzątania || niektóre ważą tylko 2 kg

Jesień to czas porządków. W ogóle. Tych życiowych też. Ale warto zacząć od najbliższego otoczenia. Dosłownie. O tym między innymi traktuje książka Dominique Loreau "Sztuka sprzątania" (Czarna Owca, 2013).






Oto jedno z pierwszych zdań tej książki. Porządkujących, nomen omen, całość późniejszej lektury:

W życiu toczącym się w coraz szybszym tempie, w którym głębsze wartości są coraz częściej odrzucane na rzecz społecznego wizerunku, sprzątanie może stanowić prawdziwą terapię.

Sprzątnie terapią? Powiedzcie to leniom. I tym, którym terapia kojarzy się z czymś najgorszym na świecie. Parskną śmiechem.

Może dlatego też Loreau, która spędziła mnóstwo czasu w Japonii i tam uczyła się specyficznej kultury, proponuje, by zacząć porządkowanie od głowy. Od tego, by zbudować sobie pozytywny obraz. Zapanować nad własnym życiem. Prowadzić je zrównoważone. Odbudować zasady energii witalnej.

Sprzątanie nie musi przecież być czymś złym. Czasem zresztą więcej narzekamy niż robimy. "Nierobienie tego, co powinniśmy zrobić - oto prawdziwa strata czasu" - głosi jeden z podrozdziałów tej książki. Ważny jest rytm. Istotna też jest rutyna. Ona wcale nie musi być monotonna. Automatycznie wykonywana czynność nie musi być gorsza. Poza tym: litości, czy musimy się aż tak we wszystko angażować?


Czytając "Sztukę sprzątania", uśmiechałem się raz po raz, bo wydawało mi się, że ktoś przejrzał mnie na wylot. Ale to częste uczucie, gdy damy się wciągnąć w dość - ściemniać nie ma co - łatwy język tego typu poradników. "Sztuka sprzątania" pod tym względem nie różni się od innych książek z cyklu "zmień swoje życiem a uda ci się potem wszystko".

Po przeczytaniu tego tomu - a czyta się go naprawdę prędko (tekst jest podzielony na krótkie podrozdziały, między nie wplecione są cytaty, mnóstwo też jest porządkujących materiał i myślenie tabelek; oczywiście mnóstwo praktycznych porad!) - chce się wreszcie zmienić to życie. Zetrzeć kurze, pozamiatać, mopem przejechać. Wszystko. Gorzej, że ta chęć działa przez około godzinę, góra może dwie.

Potem człowiek rozkłada się na kanapie jak zwykł to robić (ech, ta rutyna!) tysiąc albo i dwa tysiące razy wcześniej i myśli, patrząc na górę nieprzeczytanych tomów, że jednak nie, że jednak uporządkuje swoją biblioteczkę kiedy indziej. I życie też.

***



Wraz z wydawnictwem W.A.B., które opublikowało książkę, przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania będą dwa egzemplarze "Bezcennego" Zygmunta Miłoszewskiego. Aby zdobyć jeden z nich, należy poprawnie odpowiedzieć na pytanie:

Gdzie urzędował Hans Frank jako generalny gubernator podczas drugiej wojny światowej?

Odpowiedzi należy nadsyłać pod adres: wyliczanka@yahoo.pl do poniedziałku, 9 września, do godz. 12.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.