Czarna Owca, Warszawa 2013. |
Ironia podlana lekkim narracyjnym sarkazmem to dobry punkt zaczepienia do mówienia o Kosińskim. Pisarz pojawia się jako potencjalny autor kolejnego filmu, w którym chciałby zagrać wspomniany aktor. "Sellers płakał po przeczytaniu 'Wystarczy być', książki o Rossie O'Grodnicku. Zerknął w zwariowane zwierciadło powieści i rozpoznał w nim siebie. Czyż on sam nie wyszedł z błota, typ przybyły znikąd? Ross O'Grodnick był otumaniony przez mały ekran, oglądał telewizję dniem i nocą i był w stanie naśladować wszystko, co w niej widział. Czyż Sellers nie był takim samym rodzajem mima?".
Pierwsze rozmowa z Kosińskim to próba dogadania się z kimś, kogo charakteryzuje "oschły ton pracownika jakichś upiornych tajnych służb". Potem zresztą nie jest lepiej. SS-mański styl przemieszany z ekscentryzmem pojawi się na przykład, gdy Kosiński przechadzać się będzie ulicą dziwek. Weźmie w tę podróż oczywiście narratora, który nam wszystko przekaże. Dość rzetelnie.
Narrator, ciągle ten sam współpracownik Sellersa, będzie też snuć uwagi na temat kolejnych powieści i dokonań Kosińskiego. Mówienie niejako "przy okazji" będzie strategią, która w tej specyficznej powieści biograficznej się doskonale sprawdzi. W ten sposób fabularna i nawet nieco absurdalna opowieść podlana humorem a la Tarantino przeradza się w komentarze do życia i twórczości pisarza.
"Malowany ptak" dał mi klucz do Kosińskiego i wystarczyło przekręcić go raz czy dwa. Wyszedł z wojny jako kapitan swojej własnej tajnej służby; w ten właśnie sposób zdołał przetrwać. Jeśli był istotą odmienną, chłopcem-ptakiem, włączał wszystkie swoje osobliwości do własnego mitu. Z pewnością knuł, odkąd miał siedem lat, by wylądować w tym salonie. Pisanie powieści było jedynie maleńką częścią jego tajnej służby.
Mówienie o biografii jednego z najbardziej fascynujących pisarzy XX wieku przez pryzmat innego spojrzenia doskonale się sprawdza. Charyn - znany na rynku amerykańskim pisarz, u nas wciąż słabo rozpoznawalny, a szkoda - z trudnego zadania zmierzenia się z legendą wyszedł w ten sposób obronną ręką. Mieszając postaci i zdarzenia autentyczne ze zmyślonymi faktami i bohaterami oddał istotę Kosińskości. No bo czyż nie takie było życie samego pisarza?
Patrzę, że muszę zapoznać się z którąś z powieści Kosińskiego, bo niestety jeszcze nie miałam tej przyjemności. A potem z chęcią zaczytam się w biografii samego autora i w analizie jego twórczości :)
OdpowiedzUsuń