Przeł. Agnieszka Kuc, WL, Kraków 2013 |
Na ogół zresztą nie jest. Życie w absolutnie wszystkich swoich przejawach - czytelnicy światów fabularnych nie opartych na egzystencji samej w sobie powiedzieliby z lekką wyższością: obyczajówka - to główny temat dla Munro. Większość spraw kręci się wokół kobiet, co dla wielu będzie kolejnym powodem do deprecjonowania tej twórczości. Jeśli do tego dorzucić fakt, że Munro specjalizuje się w pisaniu opowiadań - to w sumie dla niektórych Munro może spokojnie nie istnieć. Nie jest bowiem warta uwagi ani energii. O przyjrzeniu się i analizie, a także wyciągnięciu wniosków nie mówiąc.
A jednak przyglądanie i analiza wydają się metodą ulubioną narracyjnego oka, przez które Munro patrzy na świat. Połamane życiorysy i niewygodne z punktu widzenia praktyki kulturalnej czy spokojnego pożycia społecznego sytuacje wskakują do tych opowiadań niemal samoistnie. Jakby mieszkały tam od zawsze, a narracyjne oko tylko podkręca ostrość dla nas, czytelników. Munro potrafi w ten sposób przywalić często w twarz, budząc nas z przyjemnego letargu przewidywalnych zakończeń akapitów. Tak jak w tym zdaniu, które znajdziecie w opowiadaniu "Five Points": "Była o głowę wyższa i jakieś piętnaście, dwadzieścia kilogramów cięższa od chłopców, którym płaciła za usługi seksualne".
Gdy czytam opowiadania Munro, mam zatkane ucho. Od rana do wieczora czuję się, jakbym stał na brzegu oceanu i wsłuchiwał się w potworny szum, który czasem jest tak dudniący, że czekasz na moment, w którym oszalejesz. Opowiadania kanadyjskiej pisarki czyta się w takim stanie w szczególny sposób. Słowa, zdania, akapity przebijają się ostrzem pomiędzy nieznośne dźwięki, które paraliżują zmysł słuchu. Każda strona, jak i każde opowiadanie, brzmią mocniej. I mocno też i szybko się kończą. Tak jak - mam nadzieję - za chwilę skończy się ból ucha.
O tak, z pewnością. Munro mogłaby dostać literackiego Nobla. To stanowczo ten czas, w którym mocne, choć krótkie narracje czasem naznaczają nas na całe życie. I czasem blokują wszystko inne. Bo są tak silne.
***
W związku z premierą "Przyjaciółki z młodości" zorganizowaliśmy dla Was, wraz z Wydawnictwem Literackim, konkurs, w którym do wygrania są dwa egzemplarze "Zbyt wiele szczęścia".
Aby otrzymać jeden z nich, należy odpowiedzieć na pytanie:
Do którego z rosyjskich klasyków bywa porównywana Munro? Dla ułatwienia dodam, że ów pisarz jest autorem słynnego "Wiśniowego sadu".
Odpowiedzi należy wysyłać na adres wyliczanka@yahoo.pl. Konkurs zamykamy 14 października o godz. 23.59.
Od dawna pragnęłam poznać twórczość Alice Munro. Cieszę się, że "Przyjaciółka z młodości" czeka już na mojej półce. Lubię opowiadania, a te wydają się bardzo interesujące...
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości Alice Munro.Myslę,że szybko nadrobię braki w edukacji.
OdpowiedzUsuńZgłoszenie wysłane parę dni temu, teraz pozostaje mocno trzymać kciuki za wynik losowania :) Cieszę się, że dzięki konkursowi poznałam ten blog.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Gosieńka