czwartek, 14 listopada 2013

Do rytmu z Tymańskim

Jeśli muzyka Tymona Tymańskiego jest tak porywająca jak jego autobiograficzna książka - to chyba zacznę nadrabiać zaległości.

(c) LeoAmadeus / Foter / CC BY-SA

"Jako Polak urodzony i wychowany w czasach komuny, uważałem się trochę za białego Murzyna. Myślałem sobie naiwnie, jakby po kościuszkowsku, że Polacy to tacy czarni Europy. Idealizm nie potrzebuje wielkiej wiedzy, idealizm potrzebuje zrywu i empatii" - mówi Tymański w swojej książce.

W innym fragmencie stwierdza z kolei: "'Musicie być prości jak karatecy. Jest zadanie, więc je wykonacie. Stańcie się tym zadaniem, a nie deliberujcie godzinami'. Te słowa mnie zainspirowały. Pomyślałem, że muszę wrócić do karate".

W jeszcze następnym miejscu słychać, jak stwierdza tak: "Wydaje mi się, że niektórzy ludzie uciekają w radykalizm religijny ze strachu przed chorobą psychiczną, przez zbyt dużą możliwością wyborów, które oferuje współczesny świat. Na przykład - czemu nie ogolić nóg, nie wyblanszować odbytu i nie zostać drag queen? No właśnie, czemu nie".

No właśnie, czemu nie. Ten luz, otwartość i ciekawość świata jest niesamowita. Powyższe cytaty znajdziecie zaledwie na pierwszych 150 stronach książki "ADHD". Całość jest niemal cztery razy grubsza. Tyle zdjęć? No właśnie nie. Tyle do powiedzenia. Rafał Księżyk, niewątpliwie mistrz w swoim dziennikarskim fachu, nie tylko pyta trafnie, ale i słucha bardzo uważnie, dbając, by nic nie umknęło uwadze. Specyficzny rytm, jaki wyznaczają z jednej strony - porządek chronologiczny, a z drugiej -  bieżące komentarze do świata (cytaty z poprzednich akapitów pojawiły się właśnie w takim kontekście), sprawia, że książka nie jest ani nużącą wyliczanką faktów z życia, ani też pseudofilozoficzną pogadanką. Jest za to spotkaniem z niebywale ciekawą, właśnie poznaną osobą, która nas fascynuje od pierwszego momentu. I o której chcemy wiedzieć z każdym zdaniem jak najwięcej.

Tymon, a właściwie Ryszard Tymański, uznany muzyk, zamieszany w takie projekty jak Kury czy Miłość, jest dla mnie taką osobą i, szczerze powiedziawszy, zbierałem się trochę do przeczytania tej książki. Niepotrzebnie tak długo. Bo Tymański to facet z krwi i kości, pełen sprzeczności, nie byle kto. Jego opowieść to historia życiu człowieka zaskakująco jak na swój wiek - zaledwie 45 lat - świadomego miejsca na ziemi. Dawno nie czytałem tak trzeźwych uzasadnień swoich wyborów życiowych i zrozumienia dla przypadków. Ale może dlatego, że szczerość artystów wyznaczają w ostatnim czasie bowiem magazynów lajfstajlowych, gdzie wywiadowany bohater opowiada o zwycięstwie koniecznie poprzedzonym klęską: "Oto odnalazłem swoje miejsce, jestem szczęśliwy/szczęśliwa, teraz dziele się z wami tym wszystkim".

Tymon Tymański w swojej książce oczywiście też dokonuje ujawnień. Ale tu nie jest tak łatwo. I tak szybko. Na jednej z pierwszych stron, zaraz na początku, opowiada na przykład o tym, jak wciąż jest podatny na wahania nastroju, "subdepresję, najprawdopodobniej - mówi muzyk dalej - cierpię też na subtelną formę SAD-u - sezonowych zaburzeń afektownych, związanych z jesiennym i zimowym niedoborem światła". Gdzie indziej mówi z kolei o tym, jak się upalił i co po tym upaleniu się z nim działo. Niekoniecznie takie fajowe rzeczy. Choć dla szpanu wypadałoby, żeby działo się totalnie odlotowo.

Szczera to więc opowieść. Nie czuć tu buchalterii charakterystycznej dla wielu powstających ostatnio biografii. Rafał Księżyk  rozmawia z Tymonem Tymańskim. A to oznacza po prostu słuchanie do końca. Ale i po kolei. O życiu z rodzicami, ucieczkach ze szkoły do dziewczyny, anglistyce, miłości na odległość, narodzinach synów i poszukiwaniach duchowych. Buddyjskich oczywiście. Jest w tym także miejsce na wiele anegdot z życia muzycznego w Polsce lat 80. i kolejnych (niezła gratka dla fanów). Codzienność przede wszystkim. Bez pozerstwa.

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013.
Powiada się, że Księżyk wyznaczył pewien poziom dziennikarstwa. Wysoki. Zaangażowanie i rzetelność, które czuje się w tej książce, jest naprawdę miłym zaskoczeniem. Mało tego: Księżykowi trochę zazdroszczę, że miał warunki do takiej pracy. Zazdroszczę i podziwiam. Że tak wspaniale z nich skorzystał.

1 komentarz:

  1. Zachęcające cytaty! Również od kilku dni zbieram się do nadrabiania zaległości :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.