niedziela, 27 kwietnia 2014

Słodkiego, miłego życia

Lem byłby, zdaje się, dumny. Bo Radek Knapp, jego nieformalny podopieczny, wykonał kawał solidnej roboty.



Juliusz Werkazy, bohater książki "Podróż do Kalina", się nie spieszy. Jest przecież detektywem w staromodnym stylu. Tyle że właśnie dostał intratne zlecenie, za które może otrzymać dziesięciokrotność zwykłego honorarium. Kto by się nie skusił? Juliusz podejmuje więc wyzwanie i rusza do Kalina, które jest dziwnym miastem. Detektyw ma tam rozwiązać zagadkę kryminalną, chociaż szybko się okaże, że nie to będzie najbardziej zajmujące. Przynajmniej na początku.

Kalino to naprawdę dziwna kraina. Wjechać tam zwykły śmiertelnik - czytaj: papierowa twarz - nie może. Najlepiej być młodym, przed trzydziestką. Pożywienie jest specjalnie spreparowane, a wszelkie słabości i niefajności są redukowane. Ci, którzy poddają się reżimowi takiego życia, to jeszcze ludzie? Oczywiście. Najszczęśliwsi i najinteligentniejsi na świecie. Inni nie mają tutaj wstępu.

Czy czegoś nam to nie przypomina?


Pomyślmy chwilę teraz o rzeczywistości z reklam. Czy wielkich centrach handlowych. Wszystko piękne, idealne, gładkie i kipi młodością oraz pozytywną energią. Innego scenariusza nie przewidziano. Jeśli jesteś biedny, chory lub stary - nie masz tam wstępu. Podobnie jak i do innych obszarów zdominowanych przez konsumpcję.

"Podróż do Kalina" to właśnie taka metaforyczna krytyka konsumpcyjnego stylu życia. Radek Knapp, którego znamy i cenimy za bestsellerowe "Lekcje pana Kuki", a także zbiór opowiadań "Franio" (nagroda Aspekte ZDF Literaturpreis za najlepszy debiut literacki - wcześniej tę nagrodę otrzymała m.in. Herta Muller), tym razem postanowił zmierzyć się z bolączkami współczesności. Stwarzając świat, którego nie ma, pokazał w krzywym zwierciadle kilka palących problemów - z kultem młodości na czele.
Sonia Draga, Katowice 2014.

Trzeba od razu jednak wyjaśnić, że filozoficzno-społeczna krytyka o futyrystycznym posmaku, to tylko jeden z walorów "Podróży do Kalina". Ta powieść to przede wszystkim świetna lektura. Do czytania. Napisana w taki sposób, że zadowoli i wymagających czytelników i tych, którzy lubią oderwać się od rzeczywistości i nie analizować zbytnio niczego. Dobre dialogi, lekkość dowcipu, potoczysty język (brawa tu osobne należą się tłumaczce, Annie Makowieckiej-Siudut) to dowód na to, że o ważnych sprawach można pisać po prostu. I z ogromną frajdą, która udziela się czytającym.

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.