rys. Adam Wójcicki (fragment z książki "Binek i Pulpet w świątyni Majów") |
Twarde duże kartonowe stronice przedstawiają co następuje:
Najpierw Pulpet zrywa się ze smyczy nieco przestraszonemu tym faktem Binkowi.
Panowie są w jakiejś puszczy. To znaczy widać po obrazku, że to jakaś puszcza, ale może to być też specyficzne zoo - każdy będzie mógł sobie tutaj dopowiedzieć, co chce.
Pulpet leci do jakiejś ciemnej groty, więc nerwy Binka jak najbardziej uzasadnione.
Okazuje się jednak, że w środku jest całkiem wesoło. I że w sumie to trochę taki park rozrywki. Można (miejmy nadzieję, że można!) użyć wodnej zjeżdżalni, przeskoczyć (będzie pomocna tu lina) ponad cieśniną, w której pływa krokodyl. I tak dalej, i tak dalej.
Pulpet oczywiście wcale się nie uspokaja, jeśli mam być szczery. Wręcz przeciwnie. Szaleństwa dopiero się zaczynają.
***
Nie opowiem Wam całej książki, bo musicie ją najpierw obejrzeć.
To książka przede wszystkim do oglądania i opowiadania. Przy czym opowiedzieć musicie sobie, Drodzy Najmłodsi Czytelnicy i Wasi Rodzice, sami.
Na taki pomysł opisania przygód Binka i Pulpeta w świątyni Majów wpadł Krzysztof Łaniewski-Wołłk, zilustrował to natomiast przepysznie Adam Wójcicki.
Wczoraj spędziłem z Binkiem i Pupletem - nie kłamię! - chyba z godzinę. Tyle jest do oglądania i do opowiadania!
Dwie Siostry, Warszawa 2016. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.