Policja dostaje zgłoszenie o kawałkach ciała w jeziorze.
Jest to korpus ciała kobiety bez nóg i bez rąk. Nie dość, że jest niekompletny,
to na dodatek ma powycinane płaty skóry. Nie wiesz kompletnie, kim jest ta
kobieta, ale możesz powiedzieć, kim jest sprawca, bo to, co zrobił i jak,
działa jak identyfikator. Na przykład po co wycięto płaty skóry? - pyta profilerka URSZULA CUR.
(c) Alan Cleaver via Foter.com / CC BY |
W kolejnym odcinku cyklu #przesłuchania rozmawiam
z profilerką.
MARCIN WILK: Mam wrażenie, że profilerki się w
literaturze dość rozpanoszyły. Ale może przedawkowałem Bondę. Czytasz
kryminały? Obserwujesz, co tam się dzieje?
URSZULA CUR: Nie obserwuję, czasami czytam.
Ostatnio Martę Guzowską i Joannę Opiat-Bojarską. Postać profilerki występuje
tylko w jednej serii.
Sama nazwa, muszę przyznać, brzmi dość sexy. Ale w
zasadzie czym się zajmuje profilerka?
Pytasz o serię czy o to, czym ja się zajmuję?
O Ciebie.
Pomagam policji w szukaniu sprawców przestępstw, tworzę
ich profile, czyli charakterystyki psychologiczne. Najczęściej pomagam w
sprawach zabójstw i przestępstw seksualnych, chodzi o sprawy niestandardowe i
nietypowe.
Nietypowe?
Już wyjaśniam, typowy obraz polskiego zabójstwa został
opisany: ofiara jest pod wpływem alkoholu, sprawca również, uraźliwość jest
wtedy wysoka, a kontrola słaba. Od słowa do słowa, od słowa do gestu i już
jeden drugiego wkurzył lub obraził, cokolwiek jest pod ręką, staje się
narzędziem zbrodni. Chwilę potem jest policja i wszystko jasne.
W przypadku nietypowych zabójstw sprawca nie czeka na
policję, ulatnia się, zostawiając ofiarę i mnóstwo informacji o sobie. To są
sprawy, gdzie miejsce zdarzenia trzeba bardzo dokładnie zbadać pod względem
kryminalistycznym i psychologicznym.
Na przykład?
Na przykład sprawa pani Roszkowskiej. To znana polska
malarka i scenografka, 88-letnia pani, która prowadzi raczej samotnicze życie
na Saskiej Kępie, jej kontakty społeczne są ograniczone. Roszkowska dokarmia
koty, sama ma bardzo małe potrzeby materialne. Od zawsze jest indywidualna i
bardzo samodzielna, cały czas maluje. Pewnego poranka jej znajomi nie mogą się
dodzwonić, więc idą na miejsce sprawdzić, co się dzieje. Drzwi są pozamykane,
ale wiedzą, że muszą wejść. Wybijają więc szybę przy zamku i dostają się do
domu, na pierwszym piętrze na podłodze znajdują przykryte kołdrą zwłoki.
I co dalej?
W mieszkaniu jest rozgardiasz; to znak, że sprawca trochę
się tam panoszył i czegoś szukał. Zabrał srebrne przedmioty, na przykład
przykrywkę cukierniczki, widelec, tacę. Nie wziął ze sobą żadnego obrazu – albo
znawca sztuki z niego marny, albo nie miałby gdzie ich sprzedać, albo nie
umiałby ich wynieść z willi.
Rozumiem, że tu wkracza do akcji profilerka.
Tak, tutaj można pomóc. Wkraczam, jeśli zostanę
zaproszona. W tej scenie było dla mnie zaskakujące, że sprawca zabrał samą
przykrywkę, a cukiernicę zostawił. Albo że zabrał łyżeczkę, a nie wazę, która
waży więcej i zarobek mógł mieć większy.
Do tego wszystkiego giną drobne pieniądze i codzienna,
bardzo osobista biżuteria pani Roszkowskiej. Wziął to, co na wierzchu, i
uciekł. Tak mogłoby być, gdyby nie to, że zginął pewien cenny przedmiot
otoczony innymi cennymi przedmiotami, a zginął tylko ten jeden. Reszta
pozostała nietknięta. Złodziej tak nie robi, on zabiera wszystko i wychodzi. A
jeśli zabrał tylko jeden przedmiot, to jest złodziejem na zlecenie. Można mieć
wrażenie, że nałożyły się tu na siebie dwa zdarzenia: kto inny zabił, kto inny
ukradł.
I te wnioski wysnuwa profilerka. Działasz od razu?
W tej sprawie pojawiłam się bardzo późno. Zabójstwo było w
1992 roku, a ja sprawę dostałam w 2012, czyli po 20 latach.
Czemu tak późno?
Wtedy dopiero ówczesny dyrektor Biura Kryminalnego
przyglądał się serii zabójstw na Starówce i zlecił ich porównanie, czyli chciał
się dowiedzieć, czy dokonuje ich ten sam sprawca lub ta sama grupa. Bardzo
szybko oddzieliłam to zabójstwo. Dużo elementów mi na tyle nie pasowało, że
wiedziałam, iż ono nie jest elementem tej serii, tylko jest czymś osobnym.
Skąd to wiedziałaś?
Sprawca ma swoje „modus operandi”, czyli sposób działania,
w którym dostrzec można podobieństwa, bo ono raczej się nie zmienia. Jeśli
sprawca dokonuje kilku przestępstw w krótkim okresie czasu, to wyglądają na
ogół tak samo. Dostaje się do mieszkania w ten sam sposób, w ten sam sposób
unieruchamia lub zabija ofiarę, kradnie podobne rzeczy i podobne rzeczy pozostawia
po sobie.
Nadal się zastanawiam, skąd Ty to wszystko wiesz.
Sprawca to mówi o sobie – tym, co zrobi, i tym, czego nie
zrobi.
W aktach sprawy jest dokumentacja fotograficzna, protokoły
przesłuchań, nagrania z drobiazgowych oględzin ofiary, mieszkania, wyniki
sekcji zwłok i wiele innych ekspertyz. W otwartych mediach można zdobyć wiele
informacji, np. powstały filmy dokumentalne o życiu Teresy Roszkowskiej, obrazy
można zobaczyć w muzeach. Miałam też do dyspozycji to, co zostało wtedy
zrobione. I to były dobre materiały.
„Dobre”, czyli jakie?
Nie brakuje w nich odpowiedzi na ważne pytania – kiedy bez
problemu rozczytuję pismo protokolanta, znajduję szkic willi, zdjęcia
zawartości szafy i półki z książkami, szkice skradzionych przedmiotów – to
pozostaje zebrać to wszystko, przesiać informacje, by zostały tylko te
wiarygodne i ważne, oraz dopytać świadków, policjantów, ekspertów. No i zawsze
trzeba pójść na miejsce, aby poczuć atmosferę miejsca, zrozumieć więcej.
A jak jest sprawa sprzed tylu lat – jak ta – to komu
zadajesz te dodatkowe pytania?
Tak, w takich sprawach można napotkać przeszkody.
Świadkowie tej sprawy sami są teraz starszymi ludźmi, niektórzy mają prawie 90
lat – upływ czasu zrobił swoje, i nie są w stanie odpowiedzieć na pytania szczegółowo
albo dokładnie.
Pracujesz intuicją?
Intuicja rozumiana jak wróżenie z fusów lub widzenie
w szklanej kuli odpada całkowicie. Jeśli uznam intuicję za niedopowiedziany
szczegół, który muszę jeszcze oszlifować jak diament lub wypełnić lukę nową, niezbędną
treścią, to owszem. Pojawia się wtedy myśl: „coś mi tu nie gra”.
Ale ludzie mogą kłamać. Umiesz to rozpoznać?
Rozpoznawanie kłamstwa to popularny temat, wielu się
wydaje, że doskonale je rozpoznają. Pewność siebie nie jest tu tak bardzo
potrzebna jak pewność metody. Metoda musi być oparta o reguły nauki. W praktyce
oznacza to konieczność poznania szczegółów sprawy, przygotowania zestawu pytań,
a także wskaźników, które będą badacza informować o ważnych zjawiskach.
Potocznie uważa się, że wystarczy, aby słowa były spójne z minami i
gestami, ale ja wiem, że tę zgodność łatwo wyćwiczyć. Z kłamstwem jest
tak, że można go nie zauważyć, ale równie łatwo jest kogoś niesłusznie posądzić
o nieprawdomówność.
Co piszesz w takim przykładowym profilu?
Sprawca jest mężczyzną, w przedziale wieku 25-35 lat, jest
zamknięty w sobie, ma potrzebę kontroli, będzie reagował na temat zwierząt...
Zwierząt?!
Yhy, zabójstwo dwóch kobiet, matki i córki oraz psa. Jedno
miejsce, jeden czas, jedno narzędzie zbrodni. Pies ułożony na dywaniku przy
lodówce, przy nim kość. Policjanci uznali, że psycholog coś pomoże. Kobiety
zabite tępym narzędziem – młotkiem czy kluczem samochodowym – pozostawione bez
śladów opiekuńczych czynności. A przy tym psie – dało się zauważyć czułość. Być
może pies był najtrudniejszym objektem do zabicia, sprawca miał wyrzuty
sumienia.
Nawet nie wiem, co powiedzieć.
To wszystko pozwala zdiagnozować nieznanego sprawcę, coś o
nim powiedzieć, aby móc go odróżnić od innych. Nie znamy go z imienia i nazwiska,
ale opisujemy jego psychologiczne funkcjonowanie. Wnioskujemy o nim na
podstawie tego, co zrobił na miejscu zdarzenia: jak wszedł, czym zabił, jak
zadał cios, co zabrał, co posprzątał itd. Kluczowe znaczenie ma rekonstrukcja
zdarzenia. Jeśli wiem „jak”, to wiem „kto”.
To precyzyjna i żmudna robota. Łatwiej jest, gdy znajdzie
się jakieś nietypowe ślady.
Jak przy tym psie na dywaniku.
No właśnie, albo rana pod kolanem zadana dłutem szewskim.
Co ta rana Ci powiedziała?
Zinterpretowałam to w ten sposób, że sprawca chciał mieć
pewność, że ofiara nie żyje – skontrolował, zanim wyszedł. To szczegół
rekonstrukcji.
To chyba faktycznie ważne.
Są punkty do profilu, które trzeba opisać: co, gdzie,
kiedy, jakie ślady zostały zabezpieczone (to najważniejsze punkty programu).
Trzeba opisać obrażenia, jakie sprawca zadał, i co było przyczyną śmierci.
Koniecznie trzeba zebrać dane o tym, kim jest ofiara. Niektórzy uważają, że od
tego punktu dojdzie się po nitce do kłębka, czyli sprawcy. Moim zdaniem to
zbytnie uproszczenie. Czasem nie wiemy, kim jest ofiara.
Jak to?
Policja dostaje zgłoszenie o kawałkach ciała w jeziorze.
Jest to korpus ciała kobiety bez nóg i bez rąk. Nie dość, że jest niekompletny,
to na dodatek ma powycinane płaty skóry. Nie wiesz kompletnie, kim jest ta
kobieta, ale możesz powiedzieć, kim jest sprawca, bo to, co zrobił i jak,
działa jak identyfikator. Na przykład po co wycięto płaty skóry?
Po co?
Najprawdopodobniej, żeby usunąć identyfikujące osobę tatuaż
lub znamię. A może sprawca jest sadystą i sprawia mu to przyjemność?
Że głowę odcięto – to chyba jasne. Twarz osoby jest jej
tożsamością. Ale może też chodziło o to, że łatwiej było pozbywać się
poćwiartowanej części ciała niż całości.
Straszne to wszystko dość, powiem Ci.
Ale z punktu widzenia sprawcy to było bardzo ważne i
racjonalne. Zdecydował motyw pragmatyczny.
Ładny mi pragmatyzm.
Z jego punktu widzenia to być może najlepsze, co mógł
zrobić. My mamy poskładać te puzzle, a nie oceniać. Aby ułożyć całość i
rozwiązać łamigłówkę, potrzebne są zespoły ekspertów – policjanci,
prokuratorzy, medycy sądowi, psycholodzy, antropolodzy, biolodzy itd. Wszyscy
muszą wykonać swoją pracę bardzo dobrze, aby uzyskać satysfakcjonujący
rezultat. Profiler pojawia się właściwie na końcu tego łańcucha wykrywczego.
Faktycznie na końcu?
Kiedy już nikt nie ma pomysłu na nic. Z innymi
profilerami czasem śmiejemy się, że pojawiamy się po jasnowidzu. Najpierw
pracują policjanci, prokuratorzy, trwają badania, długo nic i wkracza jasnowidz
– czasem zaproszony przez policjantów, czasem przez rodzinę. I dopiero jak
wizja jasnowidza do niczego nie doprowadzi, to pojawiają się profilerzy.
No chyba żartujesz sobie ze mnie teraz.
No dobra. Muszę przyznać, że w ostatním czasie kolejność
się zmieniła. W ostatnich sprawach pojawiam się dość szybko.
Dlaczego praca profilerów jest ważna?
Bo każde przestępstwo popełnia człowiek, który nawet jeśli
nie zostawi śladów materialnych – zabierze odciętą głowę, wytnie tatuaż, wytrze
odciski palców, zabierze telefon komórkowy – to zostawia ślady psychologiczne,
które literują jego imię i nazwisko.
Wrócę do tej sprawy z korpusem kobiety: tutaj przecież
były jakieś ślady materialne – mamy worek foliowy i zatrzaski plastikowe.
Jak na moje laickie rozeznanie, to dość mało.
Może mało, ale coś podpowiada – sprawca użył zatrzasków, a
nie sznurka. Włożył do worka foliowego, a nie jutowego; rozkawałkował, choć
mógł wrzucić do jeziora w całości; wrzucił do jeziora, choć mógł zakopać.
I o czym to świadczy?
Na przykład o dostępności środków, to znaczy sprawca miał
dostęp do worka i tych zatrzasków. Czy to jest związane z tym, że często
używa zatrzasków? Może uprowadza i więzi kobiety, a potem je sprzedaje? A może
pracuje w miejscu, gdzie się używa zatrzasków? Ale gdzie się ich używa? Może
jest jakiś zakład w pobliżu, który je produkuje?
No i odpowiedż na pytanie – jakie obrażenia zadał ofierze i
w jakiej kolejności? Z jaką siłą? Jakim narzędziem?
Czemu to takie ważne?
No, na przykład jeśli ktoś zaczyna od uderzenia w głowę,
to musi się liczyć z tym, że zabije. A jeśli od uderzenia w rękę –
niekoniecznie. Poza tym to jest ważne także dlatego, że wiesz, jak lepiej
pytać. Jeśli ktoś potwierdza, że stał przodem do ofiary, albo zaprzecza,
mówiąc, że był z tyłu i nie mieli okazji spojrzeć sobie w oczy, to albo
się wszystko składa, albo rozjeżdża.
Każda fraza w profilu jest ważna, także dlatego że może być
dowodem w sprawie.
O!
Wtedy sędzia wzywa cię na rozprawę i przepytuje: dlaczego
twierdzisz, że sprawca ma 25-35, a nie 33-45 lat? Skąd wiadomo, że nie lubi
towarzystwa, a lubi kontrolować? Jak to przyszedł tylko zjeść i się
przestraszył? Trafna rekonstrukcja ma ogromne znaczenie.
To chyba moment dużej satysfakcji dla profilera?
Owszem.
Gdzie Ty się tego wszystkiego nauczyłaś?
Skończyłam psychologię, wstąpiłam do policji, odbyłam
dwudniowy kurs z profilowania. Potem pierwsze, drugie, trzecie... zlecenie i
tak się uczę do dziś dnia. Bardzo długo uważałam, że nazywanie siebie
„profilerem” to nadmiar i moda, że to zwykła diagnoza, tylko bardziej
specjalistyczna. Gdy się jednak okazało, że zajmowałam się 3-4 profilami
jednocześnie, pracując nad metodyką, dopracowując szczegóły i nazywając pojęcia
– przyznałam przed sobą, że to jest coś osobnego.
Nie wiem, czy bym chciał zostać profilerem, powiem Ci
szczerze. Przecież od tych analiz można zwariować.
Dlatego w pewnym momencie przestałam brać pracę do domu, i
dosłownie, i w przenośni. Zamykam po południu akta w szafie pancernej i do rana
mam chillout.
Wybacz, ale nie wierzę.
Trzeba tak, bo inaczej wszystko jest trudniejsze. Kiedy
zaczyna się pracować 24 godziny na dobę, to jest bardzo źle.
Zwłaszcza, że czasem trzeba też spać.
Owszem, choć powiem ci, że wiele razy zdarzyło się, że
budziłam się w środku nocy i zapisywałam jakąś myśl.
Mówiłem.
Myślę, że człowiek się uzależnia od tego, co robi.
Zwłaszcza jeśli to, co robi, daje mu poczucie sensu i adrenalinę. Każdą sprawę
traktuję tak, jakby była pierwszą; każda jest bardzo indywidualna, bez
statystyk. Bill Easton powiedział, że nie można flirtować ze swoim torem
biegowym, trzeba go poślubić; ja jeszcze trwam w tym związku.
Urszula Cur
psycholog śledczy, profiler, w
Policji od 19 lat. Specjalizuje się w profilowaniu sprawców przestępstw
przeciwko życiu i zdrowiu oraz przeciwko wolności seksualnej i obyczajności.
75% opinii to diagnozy psychologiczne nieznanych osób, pozostałe to diagnozy
osób znanych organom ścigania. Pracuje nad podręcznikiem z metodyki
diagnozowania nieznanych sprawców, wierząc, że będzie pomocny profilerom w ich
trudnej pracy. Dotychczasowe doświadczenia z rozpoznawania motywacji sprawców
sprowadza do siedmiu głównych grzechów: chciwości, pychy, impulsywności,
zawiści, trwaniu w urazie, umiłowaniu zła, braku umiaru.
Przeczytałam jednym tchem. Pierwsze słowo w głowie: podziw.
OdpowiedzUsuńGratuluję Urszula i życzę wielu sukcesów zawodowych.