![]() |
(c) jacsonquerubin / Foter / CC BY-NC-SA |
Marcin Wilk: Zacznijmy od sprawy, która jest świeża, bo poniekąd związana z "Wyspą Łzą". Chodzi mi o blokadę twórczą. Różnie radzą sobie z nią piszący. Co Ty robiłaś, kiedy Ci się ostatnio przytrafiła?
Joanna Bator: Okres pustki przyszedł po trzech powieściach napisanych na jednej fali w ciągu czterech lat. Mój umysł potrzebował odpoczynku i bezczynności, ale go nie słuchałam. Przez kilka miesięcy w 2013 miałam w głowie tylko słowa „znikła bez śladu”. Szukałam ekscytacji na siłę, próbowałam poruszyć nurt życia. Gotowa byłam zakochać się w listonoszu albo ogrodniku. Znalazłam ekscytację w Internecie. Spotkałam Sandrę Valentine, bohaterkę „Wyspy Łzy” i moją towarzyszkę tej dziwnej podróży.