sobota, 15 czerwca 2013

Ulisses: zmysłowość I || 16 czerwca 1904

16 czerwca dokładnie rozgrywa się akcja powieści Jamesa Joyce'a "Ulisses" (ostatnie wydanie - Znak, 2013). Wszyscy o tym słyszeli? Ale kto to czytał z własnej woli? I, przede wszystkim, kto jest zszokowany zawartością? Ręka do góry? ;-)

  

"Ulisses" to powieść grozy. Przynajmniej jeśli o rozmach, fabułę, formę i lekturę chodzi. Opowiada ona o wędrówce po Dublinie głównego bohatera, Leopolda Blooma, jednego, zupełnie zwyczajnego dnia, 16 czerwca 1904 roku. Ale gdzieś w głębi - jest opowieścią umagiczniająca zwyczajność, poetyzującą prozę życia, uwzniaślającą to, co błahe i powszechne.

Tytuł to nawiązanie do "Odysei" Homera. Badacze wskazują zresztą na więcej głębszych powiązań. Także wśród bohaterów (Leopold Bloom jako Odyszeusz, Molly Bloom jako Penelopa itd).

Z perspektywy czytelnika powieści lekkich, łatwych i dających wytchnienie - "Ulisses" jest jednak książką niebywale trudną i wymagającą. Dla wielu jej wartość kończy się tam, gdzie wyznaczane są granice eksperymentu. Paulo Coelho określił to jeszcze prościej i stwierdził, że "Ulisses" to durna książka. Autor "Alchemika" być może nie jest odosobniony w swojej nonszalanckiej opinii, aczkolwiek naprzeciwko siebie ma dość potężną armię poważnych krytyków, którzy o książce Joyce'a twierdzą coś zgoła innego. Że to arcydzieło. Jednak.

Technika strumienia świadomości, niezwykle precyzyjna konstrukcja, muzyczność dzieła literackiego, zapisane szyfry - to wszystko stawia "Ulisses" pomiędzy najwybitniejsze dokonania artystyczne XX wieku. O czym przeczytać dokładniej i konkretniej można w literaturze przedmiotu. Na przykład u Piotra Pazińskiego w "Labiryncie i drzewie". Osadza on szerzej tę niebywałą książkę niż tylko w kontekście literackości.

Jedna z najgorętszych debat, jakie toczyły się wokół "Ulissesa", nie dotyczy jednak wartości  dzieła literackiego, ale ma związek z rzekomą pornograficznością i bluźnierstwami. Otwarci na "te sprawy" krytycy polemizowali, twierdząc, że to nie obscena, a sensualność. Opinia publiczna jednak oponowała, a odpowiednie komórki stojące na straży moralności zakazywały druku "Ulissesa" przez długie lata. Na przykład we Francji. O katolickiej Irlandii nie mówiąc.

Mało kto dał się przekonać, że Joyce pisząc przesiąknięte zmysłowością sceny, niósł w sercu celtycką tradycję, która odpowiednio rozkwitała w porze, gdy rozgrywa się akcja "Ulissesa". Wiosna w trzewiach robiła kiedyś wrażenie. Negatywne. Jednak w czasach dominowania na listach bestsellerów E.L.James ze swoim "Greyem" temat nie jest już tak gorący. Chociaż...

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.