Na początku jest szarość, a konkretnie ciemna szarość. Pierwszy obrazek z książki przesiąknięty jest czymś nieprzyjemnym, wrogim. Ale to tylko początek. Zaraz potem świat nabiera barw i przyjacielskich tonów. Doktor Bożenka i wełniany sweter w kolorze miodu wielokwiatowego. I dziecko. W drodze. Bo Hania, bohaterka znana z poprzednich książek Ficner-Ogonowskiej jest w ciąży. I musi zacząć dbać o siebie.
Przy Hani jest Mikołaj. Ich związek nie zawsze był szczęśliwy, ale teraz to już pewne. Chcą być razem. Hania rozkoszuje się każdym gestem, dotykiem, pocałunkiem. Jest słodko, miło, kolorowo.
- Stęskniłem się za tobą.
Odetchnęła.
- Ja za tobą bardziej. - Uśmiechnęła się.
- Lubię się z tobą licytować. - Teraz to Mikołaj się uśmiechał. Zabójczo.
- A ja lubię się z tobą kochać. - Wiedziała, że lubił, gdy była taka odważna.
Dalej jest jeszcze lepiej. Choć nie idealnie. O nie. Bo od fabularnej strony rzecz biorąc: Dominika, którą pamiętacie z poprzednich książek Ficner-Ogonowskiej, ma problemy. Ze sobą. A konkretniej z oswojeniem się z nową sytuacją i rolą. Jest jeszcze brat Hanki i pani Irenka, "która tym razem odegra wyjątkową rolę".
W oprawie fabularnej przygody i perypetie bohaterów tej książki są jednak jedynie osnową dla opowieści o życiu zwyczajnym. Już od pierwszych stron świat mieni się barwami, pachnie przygotowane spaghetti, czuje się zimną dłoń pod koszulą. Zmysłowość połączona ze zwyczajnością doświadczenia skutkuje tym, że rzeczywistość, o której czytamy, jest tak bliska. Niemal na wyciągnięcie ręki.
Anna Ficner-Ogonowska (c) Facebook.com |
Książka w swojej kategorii z pewnością jednak wstydu rodzimej produkcji popularnej nie przynosi. Schludna redakcja, jasno poprowadzone wątki, delikatnie i z finezją kreślona charakterystyka bohaterów i atmosfera - to niezaprzeczalne atuty "Zgody na szczęście". Dlatego też jestem zwyczajnie ciekaw, w którą stronę wiatr wyobraźni i języka Annę Ficner-Ogonowską poniesie dalej.
Przeczytaj wywiad z Małgorzatą Kalicińską.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.