Dajmy na to taka księżniczka Zyta. Niepozorna, rozgarnięta, choć może niezbyt urodziwa,
Znak, Kraków 2013. |
A taka Rita Gorgonowa? Związała się z niejakim Henrykiem Zarembą, znanym lwowskim architektem. I miłośnikiem. W szerokim tego słowa znaczeniu. Zaremba miał już żonę, a Gorgonowa miała się opiekować Lusią, córką architekta. No i opiekowała się. Do czasu. Bo Lusia szczerze nie lubiła Gorgonowej. Ta więc, tuż po kolacji (serwowane były pierożki z mięsem) zamordowała Lusię przy użyciu siekierki do lodu. O tym zdarzeniu huczał w latach 30. cały kraj. Gorgonowa stała się, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, prawdziwą celebrytką.
Tak się, moi drodzy, działo w Polsce przedwojennej i to nie była jakieś wyjątkowe sprawy kryminalne z udziałem kobiet z najwyższej półki społecznej. O tym i innych strasznych historiach upadłych dam z okresu II Rzeczpospolitej pisze Kamil Janicki. To jego kolejna książka z cyklu "Prawdziwe historie", gdzie opierając się na autentycznych zdarzeniach snuje opowieści o różnych przypadkach kobiet.
Tym razem padło na damy-przestępczynie. Janicki pisze więc o nich w stosownym stylu: łącząc dostojeństwo pięknych archaizmów z wciągającą narracją sprawozdawcy sądowego. Ale, co ważne, czuć w tym nie tylko lekkość pióra, ale również i radość opowieści. To bardzo udziela się czytelnikowi, który daje się wciągnąć w ten zbrodniczy świat na kilka godzin. By poznać nie tylko księżną Zytę, ale również Wandę Parylewiczową czy Helenę Fleischerową.
Zaprawdę powiadam wam: po bliższym kontakcie z tymi paniami dwa razy zastanowicie się, gdy spotkacie na swojej drodze miłe i dystyngowane oraz dobrze wychowane damy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.