Juliet jest nauczycielką. A właściwie niedoszłą nauczycielką, bo ta, którą Juliet zastępowała, właśnie wyzdrowiała, więc kobieta musiała ustąpić miejsca. Niedawno Juliet była na nowej wersji filmu "Hiroszima, moja miłość". Jest połowa roku 1965 i w sumie wszystko powinno być jak zawsze. A w każdym razie jeśli chodzi o miłość. Czy ten temat dotyczy także Juliet? No, wiadomo. Choć nie jest to - na pierwszy rzut oka - miłość łatwa.
Robin z kolei umrze. To znaczy: Robin idzie do teatru i MUSI mieć gotową suknię. Jeśli nie, to umrze. Ma dwadzieścia sześć lat i jest kimś nieszczęśliwym "zatrzymanym w połowie drogi między dzieciństwem a kobiecą dorosłością". Od dzieciństwa ma astmę. Do tego wszystkiego Robin jest wiecznie niezadowolona. Niektórzy widzieli ją tylko z oczami pełnymi gniewnych łez. Jakby znowu o coś miała pretensje.
Oto dwa początki. Zaledwie początki z zaledwie dwóch tekstów prozatorskich z jednego z najwspanialszych zbiorów Alice Munro. Kanadyjska pisarka - czuwająca nad drgnieniem egzystencji uchwyconym w szczególe - jest mistrzynią obserwacji zwyczajności. Psychologia jej bohaterów ilustrowana jest łagodną, gorzko-słodkawą, melodią codzienności. Nie inaczej jest w "Uciekinierce".
W.A.B., Warszawa 2013. |
Ale to już inny i osobny temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.