niedziela, 26 maja 2013

Weekend z poezją: Rubinstein || od 1974 roku eksperymentował

W kolekcji poetyckiej firmowanej przez Pogranicze kolejny tom. Tym razem Lew Rubinstein ze "Zdarzeniem bez nazwy".


Rubinstein to rocznik 1947, absolwent Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez wiele lat pracował jako bibliotekarz. Do czasu jednak.

Od pierwszej połowy lat siedemdziesiątych XX wieku związał się z ruchem tzw. kultury nieoficjalnej. Zaliczano go wówczas i potem do będącego elementem tego nurtu moskiewskiego konceptualizmu. Od 1974 roku eksperymentował z wymyśloną przez siebie formą "wierszy na fiszkach bibliotecznych". Dzięki tej "persyflażowej Wielkiej Kartotece potocznych banałów, głupstw, wykwintów niemilknącej gadaniny, zbitek frazeologicznych, imitujących cytaty z literatury pięknej i naukowej z postmodernistyczną dezynwoltura szalonego bibliotekarza" sława Rubinsteina rosła.

Od roku 1989 jego teksty ukazywały się w prasie i w wielu różnie opracowanych graficznie edycjach książkowych. Przekładany był na wiele języków - także na polski przez Adama Pomorskiego. Poniżej filmik nakręcony podczas 3. Festiwalu Miłosza, gdzie można usłyszeć w duecie Pomorskiego właśnie z poetą.


Pierwsze, co przykuwa uwagę, to forma graficzna tych tekstów. Wiersze Rubinsteina - po polsku i po rosyjsku - są jakby "rozpisane" na paski. Każdy pasek to inny fragment utworu. Czasem jest to zdanie, czasem wyraz, czasem większa wypowiedź.

Rubinstein często jest ironiczny. Ma to swój jakiś ciemny wymiar, ale z drugiej strony - jest w tym humor. I jakiś dystans. Równocześnie, poprzez styl, czuje się jakby poeta grzebał w naszych głowach. Albo zachęcał do współpracy. Przy pisaniu wiersza oczywiście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.