Muchomor to pies. Bardzo dostojny i najwyraźniej doświadczony. Przewodnik stada. Mędrzec i idol zarazem - w jednej kudłatej postaci. Kiedyś spokojny, teraz częściej niż zwykle chodzi po podwórku, jakby czegoś szukał. Zagadnięty przez kotkę Fifi kłamie, że zażywa fizycznej aktywności, żeby nie uschnąć. Wiadomo przecież, że jest stary i czasem musi rozruszać kości.
W istocie jednak nie o te kości chodzi. Muchomor jest zaniepokojony, bo znikają skarby, które kiedyś zakopywał na podwórku. Co się z nimi stało?
Raczej nie ukradły ich inne zwierzęta. Kości zresztą były skrzętnie chowane - tak jak uczyła młodego Muchomorka przed laty mama. "Żadnego śladu, pamiętaj" - powtarzała psica do swojego synka. I Muchomor tego się zawsze trzymał. Przecież chodziło o to, by nikt inni nie wpadł na trop.
Ale kości znikały i należało się zwrócić do okolicznego detektywa. Rolę te odgrywa jeż Pepe, stary przyjaciel Muchomora. Pepe niczym wytrawny terapeuta, a może po prostu faktycznie wierny przyjaciel, wypytuje, w czym tkwi problem. I stara się wesprzeć zmartwionego psiaka. Czy się mu uda?
Tego Wam nie zdradzę, choć - jak pewnie już się domyślacie - atmosfera gęstnieje ze zdania na zdanie.
Raducha, Warszawa 2013. |
Opowieść o przygodach, w których uczestniczy Pepe, to historia na poły kryminalna, na poły ucząca, że wyciągnięcie pomocnej łapy to jeden z najpiękniejszych gestów, który może być początkiem wspaniałej przygody. Uczące zwykłej życzliwości, ale także zachęcające do pomysłowości, książeczki z jeżem Pepe to lektura typowo familijna, przy której rodzice chętnie usiądą z pociechą i przeniosą się na kilka chwil na podwórko czy w leśną gęstwinę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.