czwartek, 5 lutego 2015

Premiery: luty 2015

Dwa razy Roth (ale za każdym razem inny), a także dwa nieznane szerzej nazwiska, Słoniowska i Linde - oto, co między innymi czeka w lutym wypatrujących nowości na rynku księgarskim.

Erika Mattfeld Kirk, aktorka, żona gubernatora Florydy, czyta swoim córkom (1969)
(c) State Library and Archives of Florida / Foter / No known copyright restrictions
Pięknie się zapowiada - na pierwszy rzut oka - decyzja wydawnictwa Austeria o wydaniu dzieł Josepha Rotha. Zresztą, co wam będę opowiadać. Przypatrzcie się:



W lutym ukaże się "Marsz Radetzky'ego" (Austeria, premiera luty), po raz pierwszy wydany w 1932 roku. To nie będzie więc nowość. Co więcej, książka jest doskonale znana, a nawet w niektórych kręgach, zwłaszcza u nas, w Krakowie (i dalej, na południe) - kultowa.

W książce przedstawione są losy rodziny von Trottów, a rzecz rozpoczyna bohaterski wyczyn Józefa Trotty, który ratuje życie cesarza w bitwie pod Solferio. Z legendą ojca i dziadka muszą mierzyć się następne pokolenia.

Czytelnicy znający "Marsz Radetzky'ego" zwracają uwagę, że choć książka momentami zakrawa o grafomanię, to jest zarazem sentymentalnym portretem Austro-Węgier. Więc chyba warto?

***

Dawno nie było olśniewającego debiutu w polskiej beletrystyce. Nie macie takiego wrażenia? Ja trochę tak. Dlatego cieszę się, że Znak zorganizował konkurs na powieść i wyłonił, zdaje się, bardzo obiecującą laureatkę.

Żanna Słoniowska w swoim "Domu z witrażem" (Znak Literanova, premiera 16 lutego) opowiada tylko z pozoru historię zamkniętą w czterech ścianach tytułowej kamienicy. To także obraz Lwowa, rozważania o sztuce, losie, relacjach. 

"Jest to wreszcie opowieść o rozbudzonym pragnieniu wolności. W życiu i myśleniu" - obiecuje notka o książce.


***

Dość tej Galicji. Wyjeżdżamy! 

Do Szwecji konkretnie, bo tam pracuje Ida Linde, autorka "Jeśli o tobie zapomnę, stanę się kimś innym" (Lokator, premiera 18 lutego)


Książka zapowiada się przesmacznie, a gwarantem jakości może być Justyna Czechowska, tłumaczka książki o Tove Jansson, o której Wyliczanka pisała z zachwytem (TU można dowiedzieć się, skąd ten zachwyt). Swoją drogą: Czechowska przełożyła wydany właśnie zbiór Jansson - "Wiadomość". 

Ale wróćmy do Linde. Ilustrację do książki wykonała Zosia Dzierżawska. Wydawca ujawnił nawet fragment tekstu:
Stoją w ciemnym ogrodzie. Mokra trawa klei się do stóp. Dziadek ma na sobie niebieski szlafrok. Wskazuje na niebo. Pamiętam, kiedy pierwszy raz ktoś chodził po księżycu, dziwne uczucie, że on był tam na górze, a ja tu na dole. Ona patrzy na żółty skrawek, a potem w noc. Chciałabym pozbyć się ciężkości. Fruwać. A ja nie, ziemia jest najcenniejszą rzeczą jaką mamy. Nie boisz się? On kładzie ciężką rękę na jej głowie. Grawitacja trzyma mnie w miejscu. Za jakiś czas i tak przeniosę się na górę. Przez moment milczą i patrzą na gwiazdy, które zapalają się i gasną. Będę wtedy stać tu na dworze, mówi ona, i powiem moim wnukom, pomyślcie, on tam fruwa w górze, a my stoimy tu na dole.
***

I coś na deser. Pistacje na ostro. Czyli Roth po raz drugi. Tym razem jednak Philip i jego "Amerykańska sielanka" (Wydawnictwo Literackie, premiera 19 lutego).


Nie jest to nowość, o czym doskonale wiedzą miłośnicy prozy Rotha. Jest to jednak rarytas dla wszystkich kolekcjonerów. WL przygotowuje bowiem w nowej oprawie serię książek Philipa Rotha. "Amerykańska sielanka" ukazuje się jako druga, po "Kompleksie Portnoya", w ramach tego - co tu dużo mówić - zacnego projektu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.