(c) Krzysztof Dubiel / Instytut Książki |
Sylwia Chutnik: Pisałam pracę magisterską z synem na kolanach, byłam mistrzynią w pisaniu jedną ręką na klawiaturze. Ale wtedy jeszcze nie pisałam zawodowo, to raczej były pojedyncze teksty/zlecenia. Kieszonkowy atlas kobiet pisałam, kiedy syn miał 4 lata.
Podejrzewam, że dzielnie sobie radziłaś.
Nie jest łatwo, wszystko opiera się na maksymalnym panowaniu nad czasem i wykorzystywaniu każdej wolnej sekundy. W związku z tym wchodzenie w nowe światy dłuższych form musi być co chwilę przerywane praniem, gotowaniem i odrabianiem lekcji. Do trzeciej klasy mojego syna pisałam i pracowałam do godz. 16. Tak byłam zaprogramowana, że mój umysł działał do godz. 15.50 i potem ubierałam sie i szłam do przedszkola lub szkoły. Nie umiałam pracować później. Chyba że syn szedł spać, ale wtedy chciałam spędzić czas z chłopakiem lub byłam na tyle zmęczona, że nie miałam siły na nic.
No to faktycznie, łatwo nie jest.
Na pewno nie można odlecieć mentalnie na kilka tygodni. Wszelkie wyjazdy i stypendia też są kłopotliwe, kiedy dziecko jest już większe. Dla mnie to po prostu godzenie się z tym, że wiele super przygód śmignęło mi koło nosa. Ale nie jest źle.
Piszesz zawsze w domu?
Staram się pisać w domu, czasami piszę w kawiarni lub pociągu. Uważam jednak, że publiczne pisanie jest obciachem, nie lubię tego. Nie kontroluję mimiki, gadam do siebie, stękam. Potem ludzie się gapią.
Natomiast niedawno odkryłam Dom Pracy Twórczej i jestem zachwycona.
Gdzie?
W Oborach, zajmuję tam pokój Julii Hartwig i – nie powiem – sytuacja zobowiązuje.
Domyślam się. Ale tak na co dzień to piszesz przy stole?
Biurku.
Jest ład?
Jest posprzątane, pełne gratów i gadżetów. Ozdobione i funkcjonalne.
Gadżety, czyli co?
Gadżety biurkowe: kolorowe żel peny, laurki, kolaże, pocztówki, spinacze. Książki.
Siedzisz na?
Zwykle to fotel.
Leżenie odpada, tak?
Kiedy piszę na leżąco, to zaraz chce mi się spać lub boli mnie kręgosłup. Nie mogę się wtedy dobrze skupić.
A plan książki? Robisz takie rzeczy?
Robię plan, notatki, rysunki. Jestem osobą poukładaną i nudną. Wszystko mam zaplanowane jak urzędniczka.
Coś podobnego! To pewnie masz też i specjalne notatniki?
Kolekcjonuję zeszyty, zawsze mam jakiś przy sobie. Piszę w nich i notuję, ale zazwyczaj fragmenty tekstów, ewentualnie pomysły. Mimo wszystko wolę pisać od razu w komputerze, jest szybciej. Natomiast w zeszytach piszę to, co jest tylko dla mnie. Jeden z takich zeszytów znajduje się w kolekcji Biblioteki Narodowej. Będzie sobie można poczytać, jak mnie szlag trafi.
Na razie powiedz, jaki jest Twój rekord siedzenia nad tekstem.
Ale na raz, bez wstawania?
Tak właśnie.
Nie mam rekordów. Natomiast dwa tygodnie „życia" książką to mój rekord zajmowania się właściwie jednym tekstem.
Które pory dnia preferujesz do pisania?
Od rana do godz. 18. Wieczory i noce absolutnie nie.
Gdy piszesz, miewasz problemy ze snem?
Zasypiam w sekundę, ale potem budzę się około 4-5 rano i analizuję. Bardzo tego nie lubię, bo jest w tym coś obsesyjnego, a pisanie to nie jest jakiś najbardziej na świecie potrzebny zawód, więc nie ma sensu tak się ekscytować.
Przy tej ekscytacji pewnie wzrasta Twoje pragnienie.
Piję po pracy, ale za to dużo żrę w czasie pisania. Czasami klawiatura nie działa, bo tyle pod nią okruchów. Jakie to jest straszne – tony kalorii zamiast liter.
Klawiatura z okruchami faktycznie nie sprzyja pisaniu. A gdzie, gdybyś mogła, chciałabyś pisać najbardziej?
Chciałabym mieć swój własny pokój, o którym pisała Virginia Woolf. Chciałabym zamknąć drzwi i zniknąć, ale na to jeszcze trochę muszę poczekać. W domu starców może sobie wygospodaruję taką komnatę.
Sama? Czyli pewnie nie czytasz innym tego, co napisałaś?
Raczej nie, nie lubię epatować twórczością.
Za to założę się, że na pewno masz jakieś amulety do pisania.
Obstawiam się dziwnymi przedmiotami, ale lubię też naklejki na laptopie.
Naklejki?
Naklejki: neony warszawskie, jedna trupia czaszka świecąca w ciemności, Muminek.
Bardzo ciekawy wywiad
OdpowiedzUsuńTaka już ta Chutnik jest :)
Usuń