(c) practicalowl via Foter.com / CC BY-NC |
No chyba, że rasa to cudzysłów. Cudzysłów, czyli pretekst do tego, by podywagować sympatycznie na psiejski temat. Wtedy - proszę bardzo.
Chcę wierzyć, że tak było właśnie z rasą w przypadku AGATY TUSZYŃSKIEJ. Nie wyjaśnia ona tego w swojej książce wprost, ale wyraźnie daje do zrozumienia od pierwszych stron, że tak może być.
Jej rozważania suną po kulturoznawczo-historyczno-antropologicznym torze. TUSZYŃSKA częściej w każdym razie, przynajmniej na początku, wyobraża sobie, kim jamnik może być w ogóle - niż zastanawia się nad charakterem poszczególnych przedstawicieli tej rasy.
LONIA JAK KOMETA
Już z pierwszego akapitu dowiadujemy się, że jamnik fascynował Napoleona, królową Wiktorię, zachwycał Picassa, Fridę Kahlo, roztkliwiał Marcela Prousta i Coco Chanel. TUSZYŃSKA stwierdza też, że jamnik uchodzi za zwierzę wyjątkowe, bo przeznaczone dla ludzi sztuki. A ponadto: jamnik "jest żywym przykładem na to, że długość ma znaczenie".
Można tak dowcipnie i ironicznie? No pewnie, że można.
Dalej nie jest zresztą gorzej.
Po krótkim wstępie natury ogólnej wprowadzona jest i Lonia - jamnik narodowości kanadyjskiej, zamieszkały na stałe w Polsce pod tym samym adresem, co adres autorki TUSZYŃSKIEJ. Jest, jak czytamy, "uparty, manipulator, łasuch".
Ale Lonia pojawia się jak kometa. Za chwilę bowiem zniknie, by ustąpić miejsca dalszym rozważaniom o charakterze biologicznym (swoją drogą: "Wilk, szakal i kojot stoją na początku drogi"), mitologicznym ("Psy były też strażnikami piekieł").
Potem Lonia znów powróci - gramoląc się tym razem na kolana autorki.
No co. W końcu to jamnik.
WĄTRÓBKA BEZ OGRANICZEŃ
Ten osobisto-kulturowy przekładaniec to chyba dość niezły pomysł na opowieść o jamnikach. W każdym razie TUSZYŃSKA - w końcu autorka błyskotliwych książek o Wierze Gran, Singerze czy Krzywickiej - wie, jak czarować rzeczywistość słowem.
Ciekawym, choć przecież znanym z wielu innych książek, pomysłem jest też przyjęcie perspektywy psa. To dość szczególna literacka sytuacja, w której do głosu dochodzi międzygatunkowa empatia. W praktyce wygląda to tak, że TUSZYŃSKA pisze więc Lonią: "nie mam zabawek", "zostawi mnie" itd.
Lonia u TUSZYŃSKIEJ jest jednocześnie uczłowieczania. Pisze się więc nie tylko o jej jamniczej historii zanurzonej w dziejach świata, ale również o jej indywidualnych potrzebach, lękach, a nawet o snach.
Swoją drogą - ciekawe, czy Lonia, marząc o "wątróbce bez ograniczeń", przebiera radośnie łapkami we śnie?
CZERWONA ŻABA
Opowieść o Loni oraz o rasie jako takiej to tylko fragment książki, której większą część zajmuje jednak katalog jamników sławnych osób.
W tej części przeczytamy więc:
- o Dusiołku Michaliny Wisłockiej, który bał się czerwonej żaby, jednej ze swoich zabawek;
- o Fafiku Mariana Eile, którego imię pochodzi z "Kwiatów polskich" Tuwima;
- o Florianie Magdaleny Samozwaniec, który uważał się za jamnika i który - jak pisze TUSZYŃSKA - posiadał wszelkie cechy jamnicze, czyli wielką indywidualność, skłonność do komedianctwa i przekorę.
W książce są też poruszające psie historie, mnóstwo ilustracji i fotografii, a także miejsce na naszą opowieść z psem w tle.
Słowem - prezent dla psiarzy (a zwłaszcza jamnikolubnych) idealny.
mg, Warszawa 2016. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.