Nie-miejsc nie ma w atlasach. Trzeba ich szukać w czułej wyobraźni tych, którzy nadają tym nie-miejscom swoje nazwy.
 |
Czarne, Wołowiec 2013. |
"W rozumieniu Marca Auge [kategoria nie-miejsca] odnosi się do tych miejsc, które są antytezą przestrzeni domowej i oswojonej; to światy bez pamięci, bez imienia i bez historii, punkty tranzytowe i ziemie niczyje. (...) Autorzy prezentowanych tekstów poddają wspomnianą kategorię znaczącej redefinicji: rozumiana jest ona nie tyle jako pojęcie obciążone negatywną treścią, ile raczej jako użyteczny instrument poznania, jako poszerzająca spojrzenie metafora, a czasem jako wielowartościowy symbol" - czytamy zaraz na skrzydełku wydanej właśnie przez Czarne antologii "Inne przestrzenie, inne miejsca" pod redakcją Dariusza Czai.
We "Wstępie" pióra tegoż samego czytamy o tych nie-miejscach więcej. Okazuje się też, że to właśnie tam, w nie-miejscach, prowadzimy dzisiaj w znaczniej mierze nasze życie. "Nie-miejsca to przestrzenie anonimowe, obszary bez właściwości; nie tylko budują, ale i potęgują nasze poczucie wykorzenienia i wyobcowania. Finalnie stają się przestrzennymi znakami duchowego błądzenia i egzystencjalnej samotności".
Co to w praktyce oznacza? Chodzi o tu o przestrzenie, w których spędzamy bardzo dużo czasu. Na przykład o autostrady. Albo terminale lotnicze. Albo hale dworcowe. Tudzież pociągi. I wiele innych. Teraz rozumiecie, jak ważne są nie-miejsca?