poniedziałek, 1 lipca 2013

Miejsca poza tekstem

Nie mam słów, by wyrazić, jak świetna jest proza Joanny Bator. Przekonałem się o tym już przy "Piaskowej Górze". Upewniam się o tym, czytając "Ciemno, prawie noc" - zasłużenie nominowaną do nagrody Nike.

Zespół rezydencjonalny. Wałbrzych - Książ, ul. Piastów Śląskich 1
(c) Jass sw (Own work) [CC BY-SA 3.0 pl (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/pl/deed.en)], via Wikimedia Commons
O czym jest najnowsza książka Bator?

Reporterka Alicja Tabor, zwana przez kolegów Alicją Pancernikiem, powraca z Wrocławia do Wałbrzycha. Miasta-mitu. Związanego z jej dzieciństwem. I znanego nam z poprzednich książek Bator. Kiedy Alicja dociera na miejsce, rzeczywistość wydaje się nie tyle szara, co ciemna. Potworna. Pusta.

>> Gdy dojechałam do Wałbrzycha, byłam wyczerpana i przez chwilę stałam na opustoszałym, tonącym w lodowatym deszczu peronie, wdychając zapach węglowego pyłu. Patrzyłam na ludzi szybko znikających w podziemnym przejściu i ogarniało mnie poczucie samotności tak dojmującej, że z trudem zmusiłam się, by ruszyć w kierunku dworca.

Alicja przyjeżdża więc do Wałbrzycha, by napisać reportaż o dzieciach. One znikają, a mieszkańcy zachowują się, mówiąc delikatnie, dziwnie. Co się stało?

Ano właśnie. Oto, na początek, świat wyobrażony Joanny Bator w kolejnym wydaniu. Po posypanych mistyczną nostalgią fabułach teraz przyszła kolej na opowieść spod znaku powieści gotyckiej. Gotyckiej? Naprawdę?

(c) www.ksiaz.walbrzych.pl
Płaszcz gatunkowy to oczywiście tu tylko pretekst do rozważań natury bardziej ogólnej. Bator nie tyle gra konwencją, co z niej korzysta. By prowadzić nas przez tunele niewiadomego, niespodziewanego, choć na swój sposób oczekiwanego i zapisanego już wielokrotnie w dziejach. Chodzi wszak o nas, o ludzi i o nasze odruchy. Podpatrzone w ostrym świetle. Choć przecież lekko przyciemnionym. Prawie nocnym.

>> Wałbrzych i Zamek Książ, którego ostatnią panią była księżna Daisy, istnieją naprawdę. Cała reszta jest dziełem mojej wyobraźni. Nie szukajcie tych miejsc i ludzi poza tekstem. Nie ma ich tam.

 - pisze na końcu pond 500-stronicowej opowieści Joanna Bator.

To, co jednak wydaje się na pierwszy rzut oka przestrogą przed rozczarowaniem, jest w gruncie rzeczy wezwaniem do odebrania nagrody. A ta tkwi właśnie w wyobraźni, świecie splecionym ze słów. Precyzyjnie, faliście, zawsze różnorodnie. Choć Bator przecież zdążyła już nas przyzwyczaić do charakterystycznego stylu, w którym historia rozkwita, zakorzenia się, wystawia do słońca.

Spijałem kolejne słowa z tej książki. Nie jak miód. Bo one nie zawsze są słodkie. Ale jak napój życia. A czasem i śmierci. Właściwością "Ciemno, prawie noc" jest jednak to, że egzystencję tutaj akceptuje się w różnych odsłonach. Powieść napisana jest z oddechem, bez pośpiechu, na miarę czasów, ale bez podlizywania się czemukolwiek.

W.A.B., Kraków 2013.
Bez dwóch zdań - Bator wybitną autorką jest.

Czytaj także o innej książce nominowanej do Nike: "Morfinie" Szczepana Twardocha.

2 komentarze:

  1. Tu mozna zlaeźc fajny tekst o Nike za najnowsza powiesc Bator:
    http://pismozadra.pl/felietony/paulina-szkudlarek/664-nike-2013-dla-joanny-bator

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.