wtorek, 1 listopada 2016

Dziwny jest Pawełek

"Bardzo byłem grzeczny. Trochę skryty" - mówi Paweł Hertz. A chwilę później dodaje, że podczas matury, "kiedy zobaczyłem zadanie z matematyki, wstałem, wyszedłem i już nigdy nie wróciłem".

(c) zeszytyliterackie.pl
Z jednej strony deklaruje, że jako dziecko był bardzo grzeczny (któż z nas ze spokojem i bez żalu straconego dzieciństwa by się do tego przyznał?!), a jednocześnie przyznaje, że podczas egzaminu stać go było na bunt.

Cóż to za dziwny człowiek?!

***

Pierwszy domysł jest słuszny: musiał być to chłopiec z dobrego domu, w którym nie obowiązywało zbyt wiele zakazów i nakazów.

Tak właśnie było u Pawła Hertza, rocznik 1918, znanego z notek wikipedycznych i innych jako poeta, pisarz, tłumacz, redaktor, wydawca. Słowem: jedna z najwybitniejszych postaci kultury polskiej XX wieku.

Hertz urodził się w dość zamożnej rodzinie, dzięki czemu od wczesnych lat nie musiał się martwić o materialną stronę życia. Mało tego - chłopak bardzo szybko, zaledwie w wieku 16 lat, się z rodzinnego domu wyprowadził, od ojca dostając na życie pieniądz.

"Nie były to zawrotne sumy, ale starczyły mi na wszystko - na mieszkanie, ubranie, jedzenie na mieście tu i za granicą" - mówi Hertz o swojej przedwojennej młodości Barbarze Łopieńskiej w książce w całości mu poświęconej.

Pociąga Cię opowieść sprzed 1939 roku? Zajrzyj TU.


***

Książka Łopieńskiej "Sposób życia" - napiszę to od razu, zanim jeszcze trochę poopowiadam o Hertzu - w ogóle jest świetna i nieco odbrązawia Hertza.

Jest to jednak w dużej mierze zasługa pytającej i jej uczłowieczających wtrąceń.

(Tu powinienem przedstawić 200-stronicowy esej pod tytułem: "Za co uwielbiam Łopieńską? Dzieje miłości", ale powstrzymam się przed tym, odsyłając Was do dosłownie każdej jej książki - a przede wszystkim wywiadów z różnej maści intelektualistami, z których wydobywa zwyczajnych ludzi).

Są tu więc pytania typowo biograficzne, odsłaniające to i owo.

Przykład? Hertz gdy się zdenerwował - raz jedyny!, bo przecież takiemu paniczowi jak on nie wypadało więcej - rzucił popielniczką.

Iskry, Warszawa 2016.
Nie ma tu jednak pytań o absolutnie wszystko. Jest kultura, takt, powściągliwość.

I odrobina dowcipków, które układają się w przeurocze wymiany zdań typu:

"- I co Pan robił w tych pensjonatach [na wakacjach]?
- Czytałem. Nie potrzebowałem żadnego towarzystwa i nigdy się nie nudziłem.
- Co to za wakacje!"

Marzysz o wakacjach? Może te książki będą też inspiracją: TA, TA i TA.


***

Ale wróćmy do Hertza.

Jego obraz - poza tym, który wyłania się z książki Łopieńskiej (w największym skrócie: mamy do czynienia z człowiekiem dużego formatu, którego znali najwybitniejsi z literatury i kultury polskiej XX wieku) - trzeba dopełnić jeszcze czymś.

Proponuję na przykład ostatni numer "Zeszytów Literackich" (135).

Jest tu sporo tekstów Hertza i o Hertzu. Na przykład wypisy z jego dzienników, gdzie mnóstwo jest narzekania, marudzenia i obwiniania się o lenistwo, jak i również przerażające raporty z wykonanej roboty: wysłuchanych symfonii, obejrzanych wystaw, spotkanych osób, itd. itp.

Są też w tym numerze wypisy znających Hertza. Wśród nazwisk pojawiają się: Czesław Miłosz, Zofia Nałkowska, Jerzy Iwaszkiewicz, Jerzy Andrzejewski. I wielu, wielu innych.

Pisałem: znali go najwybitniejsi.

O innym numerze "Zeszytów Literackich" poczytasz TU.


***

Chyba z grubsza już naprawdę wiadomo, z jaką mamy do czynienia postacią.

Oczywiście książka Łopieńskiej (przesmaczna sama w sobie) i numer "Zeszytów Literackich" (warto czytać je nie tylko ze względu na Hertza) nie dają pełnego obrazu. Ten należałoby uzupełnić dostępnymi na rynku tytułami. Do najważniejszych zaliczyłbym dwutomową korespondencję między Iwaszkiewiczami a Hertzem.

Chętnie, przyznam szczerze, poszedłbym też z tym wszystkim na skróty i przeczytałbym biografię Hertza.

A może ktoś już pisze coś takiego?

Więcej o Hertzu: TU.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.