Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fantastyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fantastyka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 4 sierpnia 2017

Richard A Antonius: "Artysta uczy się całe życie"

"Rozpoczynając pracę nad "Omnium" rozwiesiłem na ścianach pracowni wielkie plansze z dokładnym przebiegiem faktów historycznych obejmujących lata 1955 - 1958. To był kręgosłup powieści. Do tego dzięki internetowi przewertowałem wszystkie numery jednej z krakowskich gazet codziennych. I nawet opisy pogody w danym dniu były dla mnie bezcenne" - mówi RICHARD A ANTONIUS.

Fragment pracy Richarda A Antoniusa
MARCIN WILK:  Nie mieliśmy okazji rozmawiać o "Czasie beboka", ale pewnie wtedy bym zadał Panu to pytanie - dotyczące literackości jako takiej. Chodzi mi o to, że - tak sobie wyobrażam - człowiek renesansu, taki jak Pan, nie musi się ograniczać do jednej formy: może zrobić film, namalować obraz itd. Ale Pan zdecydował się na literaturę. Dlaczego ta forma wydała się tu najwłaściwsza?

niedziela, 29 stycznia 2017

#czytam_klasykę: Aleksandra Zielińska

Aleksandrę Zielińską znają doskonale miłośnicy szeroko pojętej fantastyki. Teraz czas na mainstream. W ubiegłym roku autorka wydała książkę "Bura i szał", nieco wcześniej "Przypadek Alicji". Ale czy ktoś domyśla się, kogo mogła wskazać z szeroko pojętej klasyki?


Aleksandra Zielińska
(c) wyliczanka.eu
Tak właśnie, zgadliście.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Słodkiego, miłego życia

Lem byłby, zdaje się, dumny. Bo Radek Knapp, jego nieformalny podopieczny, wykonał kawał solidnej roboty.



Juliusz Werkazy, bohater książki "Podróż do Kalina", się nie spieszy. Jest przecież detektywem w staromodnym stylu. Tyle że właśnie dostał intratne zlecenie, za które może otrzymać dziesięciokrotność zwykłego honorarium. Kto by się nie skusił? Juliusz podejmuje więc wyzwanie i rusza do Kalina, które jest dziwnym miastem. Detektyw ma tam rozwiązać zagadkę kryminalną, chociaż szybko się okaże, że nie to będzie najbardziej zajmujące. Przynajmniej na początku.

środa, 19 marca 2014

Miłość na czterech łapach

Powiedzmy wreszcie to sobie szczerze i otwarcie: koty to jeden z najlepszych bohaterów wszech czasów. Nie tylko na obrazkach na fejsie.


Weźmy na początek przekrój społeczny kociego gatunku. Mamy tu przedstawicieli wszystkich profesji. Kot biznesmen, który był sprzedawcą myszy - "w puszkach oraz w słoikach". I któremu interes zepsuły właśnie myszy, które "do puszek same wchodzić nie chciały". Albo kot profesor. Znamy go z podań o starożytnym Egipcie, gdzie "koty mieszkały w świątyni" oraz były karmione samymi smakołykami ("A dzisiaj - rozpacz i klęska,/ nie ma już żadnej świętości!/ Od biedy ktoś rzuci nam z łaski/ garść kosteczek lub ości").

środa, 29 stycznia 2014

O Krakowie z fantazją

Wściekły bohater zastępujący motorniczego w krakowskim tramwaju donikąd czy rakieta wystrzelona z Nowej Huty. Możliwe? Oczywiście, że tak.

Takie rzeczy to tylko w książkach. I to, jak się okazuje, wielu. Do nich przynajmniej dotarł Paweł Dunin-Wąsowicz, autor "Fantastycznego Krakowa". Po sukcesie "Fantastycznej Warszawy", gdzie znany warszawski wydawca, naczelny magazynu "Lampa", a przed laty odkrywca Doroty Masłowskiej - na warsztat wziął teksty, które dotykają miejskiej tkanki. Dotykają jednak w sposób niestandardowy, bo przy użyciu gatunków fantastycznych. Lub pokrewnych. Rezultaty? Znakomite. Książka katalogująca przykłady z Warszawy była świetnym dokumentem podsumowującym, w którą stronę dryfuje wyobraźnia pisarzy. I odmalowującym alternatywne światy. Czasem nie mniej ciekawe niż rzeczywiste miasto.

Pomysł na "Fantastyczny Kraków" jest podobny. Autor przejrzał bowiem literaturę polską, by odnaleźć przykłady na poszerzenie przestrzeni krakowskiej o tą wyobrażoną. Z mocnym zastrzeżeniem - wyrażonym na początku - że "ta książka raczej nie jest kolejnym kompendium wiedzy o Panu Twardowskim, Wandzie, Smoku Wawelskim i Kraku, chociaż te postacie pojawiają się w pierwszym rozdziale".

W jakim kontekście one się więc tam pojawiają? Osobliwym, mówiąc najogólniej. Na przykład u Pagaczewskiego w pamiętnym "Porwaniu Baltazara Gąbki" wszystko postawione jest na głowie. Smok ma samochód, Don Pedro krótkofalówkę i lampę naftową, a Krak przyznaje, że Brigitte Bardot występowała już w czasach jego panowania (!). Z kolei u Stanisława Szukalskiego smoka w ogóle nie ma. Okazuje się oszustwem, dzięki któremu źli kapłani zabijają młodzianków, którzy mogą być potencjalnym zagrożeniem dla ich władzy.