"(...) Wszyscy zaczęli na siebie jakoś tak nerwowo patrzeć, nikt na mnie, jak w cyrku, coś tu się działo, przecież to się zawsze czuje. Mama usiadła obok dziadka, chciała go nawet złapać za rękę, ale on nie pozwolił (...)" [Robert Rient, "Duchy Jeremiego"]
U dziadka jest gorzej, niż myślałem.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielka Litera. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielka Litera. Pokaż wszystkie posty
sobota, 30 września 2017
środa, 17 maja 2017
#nowości (1): Foer, Żulczyk, Tubylewicz
Może lepiej, żebyście nie klikali tego posta. Chodzi o to, że dużo tutaj znajdziecie świetnych książek i nie ręczę za Wasze wydatki w najbliższym czasie.
Sypnęło w ostatnim czasie dobrymi tytułami. To i radość, i zmartwienie.
Radość - wiadomo czemu. A zmartwienie - bo kiedy to wszystko przeczytać, czym za to wszystko zapłacić.
Ale może po kolei.
Sypnęło w ostatnim czasie dobrymi tytułami. To i radość, i zmartwienie.
Radość - wiadomo czemu. A zmartwienie - bo kiedy to wszystko przeczytać, czym za to wszystko zapłacić.
Ale może po kolei.
Autor:
Wyliczanka.eu
o
19:58
1 komentarz:


Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Cieślik,
Czechowska,
Foer,
Książkowe Klimaty,
Linde,
Lokator,
news,
nowości,
Piątkowska,
Pluszka,
Prószyński i S-ka,
Prus,
Sandberg,
Sontag,
Świat Książki,
Tubylewicz,
W.A.B.,
Wielka Litera,
Znak,
Żulczyk
wtorek, 20 września 2016
Rozmowy przy stole
Zwyczajność i codzienność jest siłą pisarstwa ELIZABETH STROUT. Tak było w przypadku "Mam na imię Lucy", tak jest i w przypadku "Braci Burgess" - choć to pod wieloma względami zupełnie inna książka.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że punkt wyjścia jest dość podobny: skonfrontować współczesnych bohaterów z ich przeszłością.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że punkt wyjścia jest dość podobny: skonfrontować współczesnych bohaterów z ich przeszłością.
środa, 13 lipca 2016
Rozpoznać ten palący wzrok
ELIZABETH STROUT w sposób minimalistyczny i precyzyjny opowiada o najważniejszych i zarazem najtrudniejszych sprawach w życiu: wstydzie i akceptacji, odrzuceniu i zrozumieniu, pretensjach i wybaczeniu.
Lucy Barton, główna bohaterka książki "Mam na imię Lucy", nie miała łatwej drogi. Urodzona na prowincji, w biednym domu, długo nie czuła się szczęśliwa i spełniona.
wtorek, 19 stycznia 2016
6 książek roku 2016
niedziela, 22 czerwca 2014
Niedźwiedź na wybiegu
Każdy ma swojego idola. Moim jest Marek Niedźwiecki. Kiedy czytam jego książkę, tracę dystans.
Gdzieś mam jeszcze te zeszyty, w których zapisywałem skrzętnie kolejne wydania Listy Przebojów Programu Trzeciego. Pozycja w bieżącym tygodniu, pozycja w tygodniu ubiegłym, ilość tygodni w zestawieniu, tytuł i wykonawca. Top-30 oraz "Poczekalnia" z wieloma podwójnymi pozycjami. Był początek lat 90., a listę prowadził Marek Niedźwiecki. Godzina 19.05, piątek - to był dla mnie przez pewien okres święty czas.
![]() |
Z Archiwum Marka Niedźwieckiego (c) Wielka Litera |
wtorek, 26 listopada 2013
The Best of Marcin Meller
Marcin Meller, z tych Mellerów!, zaczynał bardzo wcześnie. U Michnika.
Ale nie w gazecie (wtedy "Wyborcza" jeszcze nie istniała), tylko w jego
domu.
Marcin dostał pracę u przyszłego naczelnego. Prostą pracę. Polegała na myciu okien. Młody Meller przedzierał się więc przez labirynt książek w zagraconym mieszkaniu opozycjonisty. Były lata 70., a może już 80. Świat wyglądał inaczej. Rozczarowujące było wtedy najbardziej to, że Michnik w domu, kiedy przebywał Meller, się nie pojawił.
Marcin dostał pracę u przyszłego naczelnego. Prostą pracę. Polegała na myciu okien. Młody Meller przedzierał się więc przez labirynt książek w zagraconym mieszkaniu opozycjonisty. Były lata 70., a może już 80. Świat wyglądał inaczej. Rozczarowujące było wtedy najbardziej to, że Michnik w domu, kiedy przebywał Meller, się nie pojawił.
środa, 18 września 2013
Jerzy Pilch: Wiele demonów || niemal 500 stron
Zwlekałem z przeczytaniem ostatniej książki Jerzego Pilcha. Teraz już wiem dlaczego. "Wiele demonów" (Wielka Litera, 2013) to kawał dość ponurej prozy. Ponurej chociaż i zabawnej. Na swój, Pilchowski, sposób.
Rzecz dzieje się w latach pięćdziesiątych. W okolicach, to rzecz tu oczywista, Śląska Cieszyńskiego. Stalin już nie żyje. Na szczęście. Ale unosi się ciągle duch. U Pilcha oczywiście nie tylko Stalina duch się unosi, wiele duchów tu się przewija, oplata i dotyka bohaterów. Wiele demonów.
Bo życie duchowe bohaterowie o dziwacznych nazwiskach mają, to trzeba im przyznać, bogate. Autor zresztą jest znakiem rozpoznawczym dla obfitej egzystencji wewnętrznej, wyobraźni rozbuchanej, takoż i języka, który oplata nas niczym wspominane duchy. Czy też demony.
Rzecz dzieje się w latach pięćdziesiątych. W okolicach, to rzecz tu oczywista, Śląska Cieszyńskiego. Stalin już nie żyje. Na szczęście. Ale unosi się ciągle duch. U Pilcha oczywiście nie tylko Stalina duch się unosi, wiele duchów tu się przewija, oplata i dotyka bohaterów. Wiele demonów.
Bo życie duchowe bohaterowie o dziwacznych nazwiskach mają, to trzeba im przyznać, bogate. Autor zresztą jest znakiem rozpoznawczym dla obfitej egzystencji wewnętrznej, wyobraźni rozbuchanej, takoż i języka, który oplata nas niczym wspominane duchy. Czy też demony.
Subskrybuj:
Posty (Atom)